Piłkarze Śląska: To, co było ćwiczone, wpadło do bramki

Artur Długosz
Artur Długosz
Mateusz Cetnarski, ostatnio etatowy wykonawca rzutów karny w drużynie WKS-u



W końcówce potyczki na listę strzelców wpisał się także Mateusz Cetnarski, który wykorzystał rzut karny. - Sebastian Mila dał mi strzelić karnego. Ta decyzja została podjęta przez niego na boisku. On pozostaje ciągle tym pierwszym do strzelania jedenastek. Tym razem dał mi jednak piłkę, więc nie pozostało mi nic innego, jak tylko to wykorzystać - skomentował "Cetnar".

Co ciekawe, Cetnarski do Śląska trafił właśnie z drużyny z Bełchatowa, gdzie występował przez kilka lat. Gola strzelił więc swojemu byłemu klubowi. - Piłka jest taka, że raz jesteś tutaj, a za rok gdzie indziej. Mam dużo znajomych i przyjaciół w Bełchatowie, i podchodzę do tego klubu z sentymentem. Takie jest jednak życie - my kiedyś przegraliśmy tam trzema golami, teraz oni wracają do siebie z takim samym bagażem goli - powiedział Cetnarski.

Wrocławianie rywalowi strzelili trzy gole, nie stracili żadnego, a ich gra kibiców Śląska napawała optymizmem. - To wszystko mogło się podobać. Mieliśmy inicjatywę, graliśmy ładnie, skutecznie, efektownie i efektywnie. Pewnie awansowaliśmy do ćwierćfinału Pucharu Polski - podkreślił pomocnik.

On także był bardzo zadowolony z dopingu na meczu. - Dla mnie to w ogóle jest świetny pomysł. Życzę każdemu zespołowi, żeby tak zadziałać marketingowo. To dziecko przyjdzie do domu i powie: "Mamo, ja chcę przyjść na mecz Śląska za tydzień, a nie chcę grać w gry komputerowe" - zaznaczył strzelec trzeciego gola.

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)