W ostatnich miesiącach reprezentacja Polski spisuje się mocno poniżej oczekiwań. Po dość optymistycznym początku kadencji Michała Probierza, Biało-Czerwoni w Lidze Narodów UEFA spisali się najgorszej w historii. Po raz pierwszy spadli z dywizji A.
Biało-Czerwoni mieli jednak szanse na utrzymanie aż do ostatnich minut poniedziałkowego meczu ze Szkocją. Ostatecznie jednak w doliczonym czasie gry gola na 2:1 dla przyjezdnych strzelił Andrew Robertson. Biało-Czerwoni w przyszłej edycji rozgrywek zagrają w dywizji B.
Po porażce na naszych reprezentantów wylała się fala krytyki. Wielu zarzucało naszym piłkarzom brak charakteru. Co na to były reprezentant Polski?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to był strzał! Można oglądać i oglądać
"W mojej ocenie prawdziwym kłopotem jest brak wyraźnego lidera reprezentacji. Udowodniły to ostatnie spotkania. Chciałbym, by w naszej kadrze pojawił się ktoś pokroju Andrew Robertsona, kapitana Szkotów, którzy zepchnęli nas do dywizji B" - pisze były napastnik reprezentacji Polski Tomasz Frankowski w felietonie dla "Przeglądu Sportowego".
To właśnie ten piłkarz przesądził o losach meczu na PGE Narodowym, zdobywając bramkę na 2:1 w doliczonym czasie gry.
"Wyglądał i zachowywał się, jak na kapitana przystało. Widać było gołym okiem, że opaska kapitana znajduje się na właściwym ramieniu. Jak tylko spojrzał na kolegę, ten z miejsca nabrał się do cięższej roboty. Nogi nie odstawiał i to właśnie on z ogromną determinacją i agresją ruszył w ostatniej akcji meczu i wbił zwycięskiego gola. Takiego Robertsona na dziś w polskiej reprezentacji niestety nie mamy" - dodaje.