Primera Division: Valencia, czyli historia o cierpliwości

Getty Images / Aitor Alcalde Colomer / Na zdjęciu: piłkarze Valencia CF
Getty Images / Aitor Alcalde Colomer / Na zdjęciu: piłkarze Valencia CF

- Nie chciałbym być w jego skórze ani na sekundę mojego życia - mówił o Marcelino Juergen Klopp. Mimo to władze Valencii zaufały trenerowi, który wyprowadził zespół z dołka i teraz walczy o Ligę Mistrzów.

W tym artykule dowiesz się o:

W innym klubie Marcelino Garcia Toral mógłby nie dostać takiej wyrozumiałości od przełożonych. Na początku roku jego posada wisiała na włosku. Valencia CF była daleko od strefy pucharowej, czasem lądowała nawet w drugiej połowie tabeli. Liga Mistrzów skończyła się dla niej na fazie grupowej i była blisko odpadnięcia z Pucharu Króla. W pierwszym meczu 1/8 finału Nietoperze przegrały z II-ligowym Sportingiem Gijon 1:2.

Cztery dni później Los Ches mieli zmierzyć się w lidze z Realem Valladolid. Zdaniem mediów to miał być dzień sądu dla trenera. Na konferencji czuł się pewnie. Przekonywał, że to jego zespół jest faworytem i wygra. Dziennikarze zrugali go, że jest arogancki. Valencia zremisowała 1:1 - to wystarczyło, żeby Marcelino zachował posadę.

Bez zwolnienia na stulecie

- Nigdy tego nie wiem - zapytany po meczu o pogłoski nt. zwolnienia. - Moim zadaniem jest szukanie rozwiązań. Jeśli klub uważa, że zmiana trenera poprawi dynamikę zespołu i przyjdą lepsze wyniki, to niech to zrobi. Ja to przyjmę - dodał.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"

- Projektów nie demontuje się w dwa miesiące - odpowiedział na pytania o Marcelino dyrektor generalny, Mateu Alemany. Okazał trenerowi pełne wsparcie i się nie pomylił.

Valencia wciąż ma o co grać na trzech frontach. W Hiszpanii w tak dobrej sytuacji jest jeszcze FC Barcelona. Los Ches w Primera Division są na szóstym miejscu, mają trzy punkty straty do czwartego miejsca. W półfinale Ligi Europy powalczą z Arsenalem, a 25 maja zagrają w finale z Barceloną. I to wszystko na stulecie założenia klubu. Puchar na wyjątkową rocznicę wciąż jest w zasięgu Nietoperzy.

Giovani Lo Celso. Objawienie Realu Betis, wyrzut sumienia PSG

- Mamy już wiele spotkań w nogach i na końcu to widać. Podróże i spotkania dały nam się we znaki, ale to najlepszy moment, żeby dać z siebie wszystko. Grunt to myśleć pozytywnie - opowiadał Kevin Gameiro, napastnik Valencii.

- Byłem bardzo szczęśliwy, kiedy Valencia zatrudniała Marcelino. To trener, który ma duże zdolności do pracy w zespole. Miał moment kryzysu, ale jest przeszkolony. Najgorsze co może się przydarzyć, to trener który ma wątpliwości i zaraża tym piłkarzy. Marcelino nie jest taki. On ma pomysł i będzie go realizował do samego końca - komplementował trenera Roberto Ayala, który na Estadio Mestalla spędził siedem lat.

"Nie chciałbym być w jego skórze"

Ayala jednego o Marcelino nie powiedział. Że lubi zaczepki z innymi trenerami.

- Nie chciałbym być w jego skórze ani na sekundę mojego życia. Mimo, że według mnie jest bardzo dobrym trenerem - tak o trenerze Los Ches powiedział Juergen Klopp. W 2016 roku Villarreal Marcelino mierzył się z Liverpoolem w półfinale Ligi Europy. Dalej przeszli Anglicy, a szkoleniowiec Żółtej Łodzi Podwodnej miał pretensje do Kloppa o przesadne celebrowanie bramek The Reds.

Słowa Kloppa przeciwko Marcelino obrócił ostatnio inny trener. Pepe Bordalas nie znalazł sposobu na Valencię i jego Getafe odpadło z nią w ćwierćfinale Pucharu Króla. Trenerzy mają do siebie problem. Nie witają się na meczach, a na konferencjach nie unikają uszczypliwych słów. Atmosferę jeszcze bardziej podkręca fakt, że obie ekipy bezpośrednio rywalizują o czwarte miejsce premiowane grą w Lidze Mistrzów.

- Nie mam nic do niego. Dobrze wiemy, że Marcelino często ma problemy do innych rywali. Wiadomo, co o nim powiedział Klopp. Nie mam więcej do dodania - krótko wyjaśnił Bordalas na jednej z pomeczowych konferencji.

Walka o marzenia

Ostatnia przygoda Nietoperzy w Lidze Mistrzów zakończyła się na fazie grupowej. Z niej spadli do Lidze Europy. Zamiast drżeć o finał, Valencia wolałaby awansować do europejskiej elity dzięki wynikom w Primera Division - to też zresztą priorytet dla władz klubu.

A w czołówce gęsto. O ile sprawa pierwszych trzech miejsc jest już pewna, to batalia o czwarte miejsce będzie się toczyć do ostatniej kolejki. W grze są wciąż cztery ekipy: Getafe, Sevilla, Valencia i Athletic Bilbao.

Niesamowite w przypadku Valencii jest, że po rozczarowującej połowie sezonu, potrafiła tak efektownie wrócić do gry o najwyższe cele. Zespół z Estadio Mestalla najczęściej remisuje w tym sezonie ligowym, bo aż 16 razy. Jednak remis z Realem Valladolid, który rozgrywał się o życie Marcelino, tak naprawdę tchnął życie w cały zespół, który od tamtej pory przegrał tylko trzy mecze.

Zbiegło się to z powrotem do zdrowia Goncalo Guedesa. Portugalczyk wykupiony latem z Paris Saint-Germain imponuje formą i w ostatnich spotkaniach Valencii wydaje się niezastąpiony. Przed tygodniem jego gole zadecydowały o wygranej z Realem Betis. A kiedy tylko zszedł, rywale zdążyli zdobyć bramkę kontaktową. Nie udało się w środę z Atletico Madryt (2:3), ale Nietoperze zaimponowali tym, że zdołali odpowiedzieć na dwa trafienia Rojiblancos. Na trzecie nie zdążyli.

- Jestem takim samym trenerem, co w poprzednim sezonie. Moje metody się nie zmieniły. Mamy te same ambicje, siłę i przekonania - powtarza Marcelino, a za nim piłkarze. Brak awansu do kolejnej edycji Ligi Mistrzów będzie dużym rozczarowaniem.

Czytaj też: Najgorszy mecz Krzysztofa Piątka we Włoszech. AC Milan sprawdza cierpliwość kibiców

Komentarze (0)