Lech Poznań aż do 70. minuty prowadził z Widzew Łódź 2:0. Potem jednak po dwóch błędach Manuela Arboledy stracił dwie bramki i spotkanie zakończyło się remisem. - Zabrakło doświadczenia i wyrachowania. Wygrywając 2:0 na wyjeździe nie można pozwolić sobie na takie błędy, na jakie my sobie pozwoliliśmy. Jest to dla nas sroga nauczka - mówi Mariusz Rumak.
Przed meczem mało kto wyobrażał sobie, że Lech straci w tym spotkaniu punkty, a co dopiero mając dwubramkowe prowadzenie. - Na pewno to spotkanie dużo nas nauczyło. Chcieliśmy grać pięknie, strzelać kolejne bramki i doszło do niepotrzebnej wymiany ciosów. I my wyprowadzaliśmy kontrataki i Widzew, który zostawał na naszej połowie dużą liczbą zawodników. Nie możemy tak rozgrywać meczów jeśli myślimy o zdobywaniu punktów - kontynuuje.
Po raz kolejny zawiodła gra obronna, co powoli staje się piętą achillesową Kolejorza. - Musimy ją poprawić. Za obronę odpowiada cały zespół. Nawet jeśli popełniamy błędy indywidualne, to można je jeszcze później naprawić. Dużo czasu temu poświęcaliśmy, ale jak widać potrzeba jeszcze więcej - dodaje Rumak.
Szkoleniowiec Lecha nie uważa, że problemem było zbyt niskie zaangażowanie jego podopiecznych. - Piłkarze przez cały mecz byli zaangażowani. W końcówce rzuciliśmy się do odrabiania strat. Problemem było to, że się otworzyliśmy i poszliśmy na wymianę ciosów. Ale to nie znaczy, że moim zawodnikom zabrakło zaangażowania, bo wychodzili w pięciu czy sześciu do kontrataków - zakończył Rumak.