O tym transferze mówi cały Meksyk. Mateusz Bogusz kilka dni temu zamienił Los Angeles FC na Cruz Azul. To jeden z najdroższych transferów w historii rozgrywek - zapłacono za niego około 9 mln euro. Obecnie, według portalu Transfermarkt, Polak jest najbardziej wartościowym zawodnikiem ligi meksykańskiej.
- Będzie wielką gwiazdą - przewiduje Alvaro Cruz Santibanez, dziennikarz sportowy i były komentator Televisy. - To jeden z największych transferów ligi meksykańskiej w historii. Cruz Azul wydało na niego takie pieniądze nie bez powodu. To pokłosie długiego skautingu, obserwowali go już od dłuższego czasu - dodaje.
Transfer ma także symboliczne znaczenie. Zazwyczaj stosunkowo młodzi, utalentowani piłkarze przechodzili z ligi meksykańskiej do Stanów Zjednoczonych, a teraz Meksykanie mieli pieniądze, by sprowadzić gwiazdę. W czasach konfliktu pomiędzy oboma krajami ma to dodatkowy wymiar. Zwłaszcza że Polak to ekstremalnie skuteczny zawodnik, który w ubiegłym sezonie MLS strzelił 15 goli w 32 spotkaniach.
Wielka presja
Jakby porównać Cruz Azul do jakiegoś polskiego klubu, to byłby to odpowiednik Lecha Poznań czy Legii Warszawa. To zespół, który ma miliony fanów i jest jednym z największych klubów. Zdobył w swojej historii 14 mistrzostw kraju.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ale akcja! Ten gol wstrząsnął Brazylią
Cruz Azul niemal co roku znajduje się w czołówce. Nasz rozmówca opowiada, że klub zawsze liczy się w walce o mistrzostwo, ale bardzo często czegoś brakuje. W efekcie przez ostatnie 45 lat zespół świętował wygraną w lidze tylko dwa razy. Teraz sezon w Meksyku dopiero się rozpoczyna, a napastnik ma być jokerem, który zapewni trofeum.
- Bogusz przyjechał do wielkiego klubu i będzie czuł presję. Kibice domagają się tytułu i oczekują od niego goli już od pierwszego występu i nie obchodzi ich to, że zawodnik potrzebuje czasu na adaptację - twierdzi nasz rozmówca.
Zaznacza jednak, że takie rzeczy mogą tylko zahartować 23-latka. Przewiduje potencjalne korzyści dla reprezentacji Polski.
- Dla Bogusza to krok w przód pod względem mentalnym. W Los Angeles nie musiał grać pod wielką presją, tu ciśnienie będzie ogromne. Będzie mógł walczyć także o trofea. Liga meksykańska pod względem taktycznym jest lepsza niż amerykańska. To może mu pomóc także w reprezentacji Polski - przekonuje dziennikarz.
Alarm dla Bogusza. Te dwie rzeczy mu zagrażają?
Nasz rozmówca zaznacza jednak, że nie wszystko dla Polaka układa się w tak różowych barwach. Widzi dwie przeszkody. Pierwszą z nich są warunki, które zupełnie odbiegają od tego, co piłkarz znał wcześniej.
- Kluczowa będzie adaptacja. Miasto Meksyk jest położone ponad 2200 metrów na poziomem morza. Powietrze tu jest inne, inaczej się oddycha. Do tego mieszka tu prawie tyle ludzi, co w całym waszym kraju. Będzie miał inne warunki niż w Los Angeles - ocenia Meksykanin.
Trudność może sprawić także to, że Polaka ściągnął trener Martin Anselmi, który właśnie podpisał kontrakt z FC Porto. Nowym szkoleniowcem drużyny został Vincente Sanchez. Nie wiadomo, czy będzie miał taki sam pomysł na Bogusza jak poprzednik.
Cruz Azul trampoliną do wielkiego klubu?
W Polsce dużo mówi się o tym, że Cruz Azul może stanowić dla Bogusza trampolinę do klubów z czołowych lig europejskich. Nasz rozmówca zaznacza jednak, że jego nowy zespół przy ewentualnej sprzedaży może żądać za niego 15 milionów euro, a nawet i więcej. A kluby z najlepszych lig nie zawsze chcą tyle wydawać na zawodników, którzy skończyli już 23 lata. A tyle właśnie ma Bogusz.
- Poza tym lepsze możliwości transferu do Europy zapewniała mu MLS, a nie liga meksykańska. Najlepszą trampoliną do jednej z czołowych europejskich lig będzie teraz po prostu reprezentacja Polski, więc wszystko zależy od waszego selekcjonera - przyznaje dziennikarz.
Bogusz przeszedł do Cruz Azul ponad tydzień temu, ale dalej czeka na swój debiut. Drużyna w nocy z wtorku na środę zagrała w Pucharze Mistrzów CONCACAF z Real Hope (wygrała 2:0). Polak jednak nie poleciał z zespołem, ale pozostał trenować w Meksyku. W nocy z soboty na niedzielę Cruz Azul będzie grał z klubem FC Pachuca.
- Może zadebiutować już w tym spotkaniu. Być może nie w podstawowym składzie, ale wejdzie w drugiej połowie. Wszystko zależy od opinii trenera przygotowania fizycznego - podsumowuje Alvaro Cruz Santibanez.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty