Pierwszy mecz tej soboty w Ekstraklasie nie był zbyt emocjonujący, a ostatecznie starcie Korony Kielce z Lechią Gdańsk zakończyło się bezbramkowym remisem. W związku z tym przed drugim starciem mieliśmy nadzieję, że dostarczy ono większe emocje.
Tak też faktycznie było, ale mogliśmy być na to gotowi ze względu na to, że rywalizacje z udziałem Cracovii w obecnych rozgrywkach zazwyczaj przynoszą sporo trafień. W przypadku batalii z GKS-em Katowice nie mogło być inaczej.
Pomijając już całe spotkanie, to szalony był jego doliczony czas. Najpierw w 93. minucie Benjamin Kallman trafił dla Cracovii na 3:3 i wydawało się, że mecz zakończy się remisem, albo ewentualnie wygraną Pasów.
Katowiczanie mieli jednak nieco inne plany i po starcie gola ruszyli do ataku. Ich ostatnia akcja, w której było sporo przypadku, przyniosła wymarzony efekt. W 97. minucie do piłki w polu karnym dopadł Sebastian Milewski i mocnym strzałem dał swojej drużynie zwycięstwo.
Po chwili na boisku mieliśmy przepychanki pomiędzy zawodnikami i członkami sztabów szkoleniowych obu drużyn, a gdy te się zakończyły, na moment wróciliśmy do gry. Na moment, bo tuż po wznowieniu gry sędzia zakończył zawody.
ZOBACZ WIDEO: Parada sezonu? Niewykluczone. Jak on to wyjął?!