Bramkę na wagę zwycięstwa czerwono-biało-czerwonych zdobył w 45. minucie Jordi Sanchez. Ełkaesiacy zarówno przed jej stratą, jak i po mieli okazje ku temu, by pokonać Henricha Ravasa, lecz ze skutecznością byli na bakier.
- To były długo wyczekiwane derby w PKO Ekstraklasie. Wyglądały tak, jak zazwyczaj wyglądają mecze derbowe. Za nami mecz na sporej intensywności. Wygrał zespół, który ze stworzonych sytuacji jedną wykorzystał. Zrobił to Widzew po naszej stracie na połowie przeciwnika. Wyprowadzili groźną kontrę. Końcówka pierwszej połowy była słaba w naszym wykonaniu. Czy z gry Widzew był lepszy? Nie wiem, wydaje mi się, że to był wyrównany mecz - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec ŁKS Łódź.
To trzecia porażka Łódzkiego Klubu Sportowego w tym sezonie. Beniaminkowi póki co nie udaje się zdobywać punktów na wyjazdach.
ZOBACZ WIDEO: Sensacyjny transfer Zielińskiego? Dziennikarze wskazali możliwy powód
- Gdybym miał szukać lepszych elementów, to oczekuję, że będziemy lepiej grali w środku pola. Przeszkodziła nam zmiana Daniego Ramireza, który na rozgrzewce doznał kontuzji. Czekamy na badanie, ale wygląda to na uraz mięśnia dwugłowego. Wszedł Pirulo, który trenował bardzo mało w ostatnim czasie, też był gotowy na sto procent - zdradził Kazimierz Moskal.
Trudno jednoznacznie ocenić występ Kaya Tejana na pozycji numer 9. Holender więcej brał udział przy kreowaniu akcji niż ich wykańczaniu.
- Kay dołączył do nas późno - tak naprawdę tydzień przed ostatnim sparingiem i zaraz wypadł z powodu kontuzji w meczu z Ruchem w Gliwicach. Ale widać, że ma spory potencjał. Chcieliśmy, by go wykorzystywał bliżej bramki. Potrzebuje trochę czasu, by nabrać automatyzmy z kolegami z boiska moim zdaniem - odpowiedział trener ŁKS-u.
- Czy martwi mnie brak wykończenia? To się wiąże z grą naszego napastnika bliżej bramki. Ale odpowiem, że tak. Martwi mnie to, bo jedna i druga drużyna stworzyła sytuacje, z których mogły paść bramki. Nam się nie udało strzelić i to na pewno boli - dodał.
Moskal zapytany został również o to, czy Widzew czymś zaskoczył jego zespół. Odpowiedział przecząco.
- Bardziej to my chcieliśmy zaskoczyć Widzew wychodząc w takim ustawieniu (z trzema stoperami - przyp. red.). Nie było wielkiego zaskoczenia. Myślę, że nie wybiła też nas przerwa z powodu zadymienia boiska. Równie dobrze ten przebieg meczu mógł być inny po tej przerwie i też byłyby dyskusje, ale w drugą stronę. Nie będę się tym zasłaniał - zakończył.
Ekipa z al. Unii po czterech kolejkach ma na koncie trzy punkty. W najbliższej - piątej - kolejce zmierzy się u siebie z Pogonią Szczecin. Ten mecz zaplanowano na 20 sierpnia na godzinę 15:00.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty