Słabo wyglądał Górnik Zabrze w dotychczasowych meczach w 2025 roku. Było wyszarpane zwycięstwo z Radomiakiem Radom, a poza tym trzy porażki (Pogoń Szczecin, Raków Częstochowa, Cracovia) i remis z Puszczą Niepołomice.
I pierwsza połowa niedzielnego spotkania w Gdańsku nie zwiastowała niczego dobrego. Górnik był tłem dla walczącej o życie Lechii. Erik Janza mówił wprost, że tylko dzięki bramkarzowi Filipowi Majchrowiczowi wynik nie był wyższy.
Okazuje się jednak, że Jan Urban spodziewał się dokładnie takiego scenariusza.
- W pierwszej połowie wszystko odbywało się tak, jak myśleliśmy. To normalne, że zespół będący w sytuacji Lechii postawi bardzo trudne warunki i cechy wolicjonalne będą na najwyższym poziomie. A do tego Lechia dobrze gra w piłkę - powiedział trener Urban na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bulwersująca sytuacja. Kibice wygwizdali bramkarza
- W przerwie musiało być gorąco u nas w szatni, bo nie potrafiliśmy odpowiedzieć szybkością rozgrywania akcji, operowania piłką, ale przede wszystkim agresywnością. I nie mówię tu o brutalnych faulach, tylko grze w kontakcie, walce o każdą piłkę. To wszystko było na korzyść Lechii - komentował trener Urban.
Po przerwie jednak wszystko się zmieniło. Na boisko wyszedł odmieniony zespół Górnika, strzelił dwa gole i finalnie zabrał do domu komplet punktów.
- W drugiej połowie dobrze nam się wszystko ułożyło. Zrobiliśmy dwie zmiany, szybko zdobyliśmy bramkę, co też dodaje pewności siebie drużynie. Kolejny gol też padł dosyć szybko i później mecz już się wyrównał. Lechia starała się wyrównać, wiedzieliśmy że zrobi się więcej przestrzeni i będziemy mieć swoje szanse, by zamknąć mecz. I takie były. Wiedzieliśmy też, że Lechia bardzo dużo wysiłku fizycznego włożyła w pierwszą połowę. Nie było łatwą sprawą wytrzymać całego spotkania na takiej intensywności - powiedział Urban.
- Każdy wie, że w pierwszej połowie Lechia była lepszym zespołem. My nie oddaliśmy celnego strzału, natomiast mecz trwa 90 minut. Potrafiliśmy się odbudować - podsumował trener Górnika.