To był ostatni występ Barcelony przed finałami mistrzostw świata. Z tym większą uwagą śledziliśmy to, co robił w spotkaniu Robert Lewandowski. Ostatnio nasz reprezentant zmarnował rzut karny, na trudnym terenie w Pampelunie liczył na powiększenie dorobku strzeleckiego.
Wicemistrzowie Hiszpanii, po poniedziałkowej porażce Realu Madryt, wiedzieli, że co najmniej punkt w potyczce z Osasuną pozwoli spędzić im na pozycji lidera La Liga.
O tym, co wydarzyło się w 1. połowie mówić się będzie jeszcze długo. W 6. minucie miejscowi objęli prowadzenie. Po dograniu z kornera z siedmiu metrów uderzył David Garcia. Marc-Andre ter Stegen był zasłonięty i nawet nie drgnął.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski upomina młodych piłkarzy Barcelony? "Przypomina mi Podolskiego"
Barcelona w ofensywie była trochę bezradna. W 11. minucie za faul taktyczny żółtą kartkę otrzymał Lewandowski. Kwadrans później "Lewy" oddał pierwszy celny strzał na bramkę gospodarzy. Aitor Fernandez obronił.
Jak się okazało kilka minut później, była to ostatnia próba reprezentanta Polski w meczu. W 31. minucie sędzia pokazał Polakowi drugą żółtą kartkę. Lewandowski w środku pola wyskoczył do piłki, ale przy okazji łokciem potraktował rywala. Arbiter nie miał wątpliwości wyrzucając napastnika z boiska. Nasz reprezentant był w szoku, ale powtórki były bezlitosne. Obydwa napomnienia były zasadne.
Do końca 1. połowy Katalończycy tylko raz zagrozili Osasunie. W 45. minucie do siatki gospodarzy trafił z kilku metrów Ferran Torres. Trafienie słusznie nie zostało uznane, strzelec był na spalonym.
Ciekawie było także w przerwie. Czerwoną kartkę otrzymał, rozgrywający ostatni mecz w karierze, a siedzący we wtorek na ławce, Gerard Pique. Hiszpan wdał się w dyskusje z sędzią, który takich rozmów nie toleruje.
W 2. połowę znakomicie weszli zawodnicy lidera La Liga. Wystarczyły trzy minuty, aby w potyczce był remis. Torres w polu karnym przykuł uwagę obrońców, od jednego z nich odbiła się piłka. Jedenaście metrów przed bramką dopadł do niej Pedri i uderzył mocno do bramki.
Wydawało się, że goście pójdą za ciosem. Barcelona, świadoma potencjału gospodarzu i gry w osłabieniu, nie zamierzała zbyt wiele ryzykować. Osasuna starała się atakować, ale miała problemy z kreowaniem okazji bramkowych.
Żniwa miał za to sędzia, który często karał zawodników i sztab szkoleniowy kartkami. Nerwowo było na boisku i na ławkach.
Dopiero w 69. minucie poderwali się miejscowi fani. Z lewej strony pola karnego niespodziewanie uderzył Ezequiel Avila. Ter Stegen zachował czujność i zdążył wrócić do bramki, a następnie wybił piłkę na rzut rożny. Jedenaście minut później groźnie przymierzył Kike Garcia, piłka jednak nie znalazła drogi do siatki.
W końcówce obaj trenerzy przeprowadzili sporo zmian. Jedna z nich wpłynęła na wynik! Pięć minut przed końcem Frenkie de Jong z okolic środka pola kapitalnie dodał do rezerwowego Raphinhy, a ten strzałem głową z linii pola karnego przelobował zaskoczonego Fernandeza. Sędziowie potrzebowali kilku minut, aby sprawdzić czy w momencie podania nie było spalonego. Ostatecznie gol został uznany.
Osasuna poszukała jeszcze remisu, ale nie udało się gospodarzom wyrównać. Dzięki trzem punktom wicemistrzowie Hiszpanii są już pewni, że do końca grudnia będą liderem La Liga!
Osasuna Pampeluna - FC Barcelona 1:2 (1:0)
1:0 - David Garcia 6'
1:1 - Pedri 48'
1:2 - Raphinha 85'
Składy:
Osasuna Pampeluna: Aitor Fernandez - Juan Cruz, David Garcia, Unai Garcia (74' Ruben Pena), Nacho Vidal - Lucas Torro (59' Kike Garcia) - Ruben Garcia, Aimar Oroz (74' Darko Brasanac), Jon Moncayola, Moi Gomez (83' Kike Barja) - Ezequiel Avila (83' Ante Budimir).
FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Alex Balde, Andreas Christensen (74' Gavi), Marcos Alonso, Jordi Alba - Frenkie de Jong, Sergio Busquets, Pedri (89' Chadi Riad) - Ousmane Dembele (78' Ansu Fati), Robert Lewandowski, Ferran Torres (78' Raphinha).
Żółte kartki: Cruz, D. Garcia, Moncayola, Balde (Osasuna) oraz Lewandowski, Alba (Barcelona).
Czerwone kartki: Lewandowski (Barcelona) /za dwie żółte, 31'/, Pique (Barcelona) /w przerwie/.
Sędzia: Jesus Gil Manzano.
Czytaj także:
Szok w La Liga! Real Madryt zatrzymany po raz pierwszy od maja!
Barcelona liderem. O "Lewym" będzie głośno