AZS Koszalin zakończy sezon 2016/2017 PLK w dolnych rejonach tabeli. Nikogo na Pomorzu Zachodnim ten wynik nie może usatysfakcjonować, ale u kresu rozgrywek koszalińscy koszykarze dają choć trochę radości swoim kibicom.
Przed tygodniem zawodnicy Kamila Sadowskiego znokautowali Siarkę Tarnobrzeg, w sobotę byli bardzo blisko zwycięstwa na Kociewiu, z walczącą o play-offy Polpharmą Starogard Gdański. Jeszcze w 3. kwarcie mecz układał się wyraźnie pod dyktando Farmaceutów, którzy prowadzili różnicą nawet 15 "oczek". AZS jednak ambitnie wrócił do gry i był bardzo bliski triumfu zarówno w regulaminowym czasie gry, jak i dogrywce. Ostatecznie przyjezdnym zabrakło do zwycięstwa odrobiny szczęścia.
- Chciałbym pogratulować mojej drużynie - mówił po zakończeniu spotkania Kamil Sadowski, trener AZS-u Koszalin. - Wiedzieliśmy, że Polpharma walczy o play-offy i prezentuje naprawdę dobrą koszykówkę w tym roku. Dziękuję chłopakom za podejście do tego meczu, za zaangażowanie, za to, że żyliśmy na ławce. Na pewno ciężko pracuje się w takich warunkach, że już o nic nie gramy. Ja gram o coś. Staram się zrobić jak najlepsze wrażenie i dzisiaj drużyna pokazała, że też im zależy - podkreślał.
- Zadecydowały drobne błędy - odniósł się do pojedynku Sadowski. - Cały mecz broniliśmy praktycznie obroną strefową. Chcieliśmy ją poćwiczyć. Nie ukrywam, że te spotkania są po to, aby każdy się podszkolił. Nie uważam, że kopiowanie jest złe. Trzeba się uczyć od najlepszych. Dzisiaj ta obrona zafunkcjonowała. Zmusiliśmy do rzutów tych zawodników, których chcieliśmy. Niestety ostatnia akcja Marcina Fliegera zadecydowała. Zastanawiałem się czy zmienić obrony na każdy swego w tych ostatnich sekundach, ale przecież cały czas to dobrze wychodziło. Marcin trafił, rozgrywa naprawdę bardzo dobry sezon. Szkoda, że nie wygraliśmy, ale pokazaliśmy kilkukrotnie, że wróciliśmy do meczu. To jest najważniejsze - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu
Kamil Sadowski już drugi rok z rzędu kończy pracę w AZS-ie Koszalin w roli pierwszego szkoleniowca. 26-latek zastąpił w marcu na tym stanowisku Piotra Ignatowicza. Co dalej z przyszłością najmłodszego trenera w PLK? Główny zainteresowany nie ukrywa, że nie chce już w kolejnym sezonie kontynuować pracy po kimś. Myśli też o nowych wyzwaniach.
- Na tę chwilę nie wiem, co będzie ze mną dalej, jeszcze się muszę dużo nauczyć - zastanawia się Sadowski. - Myślę, że muszę przemyśleć dalszy rozwój mojej kariery. Czekam na decyzje z Koszalina, ale chciałbym pracować u dobrego trenera. Na tę chwilę rozważam tylko asystenturę, zależy mi na tym, aby się dalej rozwijać. Wiem, że AZS sprawdza kandydatury różnych trenerów i to jest dla mnie priorytet. Nie chciałbym, aby po raz trzeci powtórzyła się taka sytuacja, że będę musiał kogoś zmieniać. Jeśli będzie taka obawa, to na pewno nie zostanę w Koszalinie - zakończył Kamil Sadowski.