Adam Waczyński w ostatnich dziesięciu latach był zawodnikiem klubów występujących w najlepszej lidze Europy, hiszpańskiej ACB. W maju 2023 roku - jako zawodnik BAXI Manresa - doznał poważnej kontuzji kolana.
Zerwane więzadło krzyżowe, uszkodzona łąkotka i więzadło poboczne. - Wielu osób mówiło, że nie wrócę już do koszykówki. Ja jednak od samego początku mówiłem, że chcę to zakończyć na własnych warunkach - powiedział "Waca" w rozmowie z serwisem plk.pl.
W listopadzie 2024 roku były reprezentant Polski był bohaterem bomby transferowej. Związał się umową z WKS-em Śląsk Wrocław.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Co prawda forma Waczyńskiego nie zachwycała, ale zawodnik przekonuje, że wszystko idzie we właściwym kierunku i będzie tylko lepiej.
- Niech niektórzy uważają, że Waczyński jest skończony, a ja jeszcze niejednego zaskoczę. Znam swoją wartość, wierzę w siebie i nie powiedziałem ostatniego słowa - zapewnił snajper. - Czuję się coraz lepiej. Moja forma idzie do góry - dodał.
Koniec kariery z powodu kontuzji nie wchodził w grę. - Jestem ambitnym koszykarzem i nie po to pracowałem przez całą karierę, by ją zakończyć w taki sposób - zakończył.
Waczyński już w piątkowy wieczór (14 lutego) razem ze Śląskiem Wrocław powalczy w ćwierćfinale Pekao S.A. Puchar Polski z Anwilem Włocławek (godz. 20:30). W sobotę z kolei na pewno zobaczymy go podczas Aerowatch Konkursu Rzutów za 3 punkty.
- Po głębszym namyśle stwierdziłem, że to może być jedna z ostatnich fajnych przygód, które mogę przeżyć na końcówkę mojej kariery - skomentował swój udział w tym wydarzeniu.