"25-letni Glynn Watson nie będzie już grał w Treflu Sopot. Umowa amerykańskiego rozgrywającego została rozwiązana za porozumieniem stron" - brzmi komunikat sopockiego klubu.
Taka zmiana w składzie Trefla nie jest zbyt dużym zaskoczeniem. Kilkanaście dni temu - w rozmowie z WP SportoweFakty - Żan Tabak sygnalizował, że klub - z racji kwestii finansowej - pożegna się z jednym obcokrajowcem, by finalnie mieć w składzie sześciu graczy zagranicznych (środkowy Wesley Gordon przechodzi rehabilitację po kontuzji kolana).
Watson w ostatnich meczach grał mniej minut, nie odgrywał już tak znaczącej roli w zespole jak to miało miejsce na początku rozgrywek i można było przypuszczać, że to właśnie 25-letni Amerykanin straci miejsce w sopockim klubie.
Nawet dochodziły do nas sygnały, że gdyby Gordon był zdrowy, to właśnie Watson powędrowałby na trybuny z racji zbyt dużej liczby obcokrajowców w składzie. Klub rozstał się z nim w zgodzie, za porozumieniem stron. Z naszych informacji wynika, że swoją karierę będzie kontynuował poza Polską.
Watson w żółto-czarnych barwach rozegrał 12 spotkań ligowych oraz dwa w ramach European North Basketball League. Na poziomie polskiej ekstraklasy rozgrywający średnio notował 11.8 punktu, 4.1 asysty oraz 2.1 zbiórki.
Warto dodać, że Watson w swoim pierwszym meczu w Energa Basket Lidze był liderem punktowym Trefla, a jego 18 oczek pomogło pokonać Twarde Pierniki Toruń 81:79. Dobra postawa w debiucie przełożyła się na miejsce w najlepszej piątce 1. kolejki PLK.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Bójka w barze i jazda pod prąd. Teraz mógł trafić do Polski
Głośny powrót do Polski. Trener Stali odsłania kulisy
Sporo w niego zainwestowali. W Polsce stał się gwiazdą
Cesnauskis: Liga jest zwariowana. Schenk? Pasuje na przywódcę