King Szczecin długo nie mógł złamać meczu. Udało się na samym finiszu - wicemistrzowie Polski serią 14:2 w czwartej kwarcie zabrali to, po co przyjechali do Lublina.
- Wyszarpaliśmy ten mecz, który miał takie czasami dziwne oblicze. Był przepychany w wielu elementach. Było bardzo dużo biegania, bardzo dużo gonitwy - skomentował pojedynek Przemysław Żołnierewicz, który zagrał po raz pierwszy od 9 lutego.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
- Nie ma nic gorszego od obserwowania meczów z boku. Cieszę się, że wróciłem - przyznał autor 10 punktów.
Ze słowami Żołnierewicza zgodził się trener drużyny King Szczecin, Arkadiusz Miłoszewski. - Było dużo biegania. Takiego troszkę bez głowy. I to z jednej i z drugiej strony - zauważył.
King w Lublinie zagrał bez Isaiaha Whiteheada. Po chorobie dochodzi do siebie Aleksander Dziewa. Miłoszewski stwierdził wprost, że ma jedno życzenie.
- Mam nadzieję, że w końcu będziemy zdrowi, że w końcu potrenujemy i będziemy w pełnym składzie na tę najważniejszą część sezonu. I mam też nadzieję, że w tej części będziemy grali dużo lepszą koszykówkę - zakończył.
Przypomnijmy, że w poniedziałek wicemistrzowie Polski oficjalnie pochwalili się nowym graczem. To długo wyczekiwany i poszukiwany nowy środkowy, Marcus Lee (więcej -->> TUTAJ). - Cieszymy się, że wybrał nas, bo miał także opcję z silniejszej ligi, francuskiej. Nie możemy się doczekać jego przyjazdu - zareagował na ten ruch Miłoszewski.
King z bilansem 13-9 zajmuje aktualnie 6. miejsce w tabeli Orlen Basket Liga. Kolejny mecz szczecinianie rozegrają w piątek, 28 marca. Wtedy we własnej hali zmierzą się z Orlen Zastalem Zielona Góra.