W Dallas Mavericks z jego osobą wiążą sobie olbrzymie oczekiwania. Anthony Davis w poniedziałek wrócił do gry.
Gwiazdor drużyny z Teksasu pauzował ponad sześć tygodni, ale po problemach zdrowotnych nie ma już śladu: - Czułem się świetnie - zapewnił w rozmowie z mediami.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
Davis pomógł swojej drużynie pokonać Brooklyn Nets 120:101, mimo ograniczonego czasu spędzonego na parkiecie. W 26 minut zdobył 12 punktów, 6 zbiórek, 3 asysty, przechwyt i blok. - Fizycznie czułem się świetnie. Najtrudniejsze było nastawienie mentalne, ale szybko się zaadaptowałem - przyznał podkoszowy.
Od czasu kontuzji odniesionej 8 lutego, Mavericks borykali się z plagą urazów. Kontuzje wyeliminowały m.in. Kyriego Irvinga (zerwane więzadło krzyżowe), Daniela Gafforda, Dantego Exuma i Caleba Martina. Trener Jason Kidd przyznał, że czasem obawiali się, czy będą mieli wymaganych ośmiu zdrowych zawodników, by w ogóle rozegrać mecz.
Davis, świadomy kryzysu kadrowego, nie miał wątpliwości, czy wróci do gry: - To nie podlegało dyskusji. Wiedziałem, że zagram, jeśli tylko będę zdrowy. Widziałem chłopaków leżących wycieńczonych na podłodze w szatni. To tylko zwiększało moją motywację - mówił.
Powrót Davisa to jedyny promyk optymizmu w sezonie pełnym rozczarowań. Po poniedziałkowej wygranej Mavericks zajmują 10. miejsce w Konferencji zachodniej, ostatnie dające szansę gry w play-in. - Zaznaczyłem jasno: jeśli tylko będę gotowy, gram. Ustaliliśmy wspólny plan rehabilitacji i udało się wrócić - zakończył Davis.