Podczas gdy wielu kierowców ryzykowało w Grand Prix Niemiec i zakładało slicki w swoich samochodach, gdy tylko warunki na Hockenheim nieco się poprawiły, Robert Kubica postawił na konserwatywną strategię i nie ryzykował w pierwszej fazie wyścigu. Decydował się wtedy na ogumienie przejściowe.
Kierowca Williamsa miał świadomość tego, że podejmowanie ryzyka nie ma większego sensu przy obecnej formie zespołu. Mogło się za to zakończyć tragicznie. - Ostatnie czego chcieliśmy, to uszkodzenie samochodu - powiedział Kubica na briefingu po wyścigu, a jego słowa cytuje "Motorsport".
Czytaj także: Robert Kubica pobił 51-letni rekord F1
- Za cztery dni czeka nas kolejne Grand Prix. Gdybyśmy się rozbili w Niemczech, wpłynęłoby to na nasz kolejny występ. Ucierpielibyśmy zatem nie w jednym wyścigu, a w dwóch - dodał 34-latek.
ZOBACZ WIDEO Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
Nieco inaczej sytuację w wyścigu widział George Russell. Brytyjczyk powiedział dziennikarzom, że chciał założyć slicki znacznie wcześniej. - Chciałem zjechać na pit-stop, ale najwidoczniej nie powiedziałem tego wystarczająco głośno przez radio - żartował Russell.
21-latek uważa, że zespół mógł zyskać na odważnej strategii, czego najlepszym dowodem jest wynik Lance'a Strolla. Kanadyjczyk w pewnym momencie jechał obok kierowcy Williamsa, a skończył wyścig na czwartym miejscu. Stroll założył slicki na 44. okrążeniu, Russell na 47.
- Z jakiegoś powodu nie byliśmy w alei serwisowej w tym momencie, a na kolejnym okrążeniu Stroll już był drugi. Mogliśmy zatem zyskać o wiele więcej. Jednak czułem się jakbym jechał po lodzie. Samochód spisywał się źle w każdych warunkach. Najprawdopodobniej był to dla mnie najmniej satysfakcjonujący wyścig w tym roku - wyjaśnił Russell.
Dla Kubicy był to pierwszy występ w deszczu od 2010 roku. - Zapomniałem, ile wody unosi się w powietrzu w takich warunkach, jak kiepską ma się wtedy widoczność - stwierdził.
Czytaj także: Robert Kubica odświeżył sobie pamięć
Polski kierowca jazdę na Hockenheim porównał do swoich doświadczeń z rajdów samochodowych. - Jeśli wyłączysz światła, gdy jedziesz we mgle, to wydaje się to być szalone. Jednak przynajmniej coś widzisz i masz notatki, dzięki którym wiesz gdzie jesteś. Na Hockenheim było trudno, zwłaszcza w pierwszym sektorze. Momentami nie wiedziałem gdzie jestem - zdradził Kubica.
Kubica w końcówce wyścigu wyprzedził Russella i dojechał do mety 1,5 s przed zespołowym kolegą. Brytyjczyk przyznał się do tego, że popełnił błąd i wypadł z toru. - Zablokowałem hamulce i źle trafiłem w zakręt. Mój błąd - podsumował.
I teraz zacznie się dopiero zła passa dla Roberta by tylko Russell wypłynął na górę