Tysiące ludzi mogą stracić miejsca pracy. Wszystko z powodu cięć finansowych w F1

Materiały prasowe / Red Bull / Walka kierowców Red Bull Racing w Baku
Materiały prasowe / Red Bull / Walka kierowców Red Bull Racing w Baku

Christian Horner ostrzega, że jeśli limity finansowe w Formule 1 zostaną wprowadzone w sposób gwałtowny, to zlikwidowanych może zostać kilka tysięcy miejsc pracy. - Trzeba do tego podejść w sposób odpowiedzialny - twierdzi szef Red Bull Racing.

Liberty Media opracowuje projekt zmian, do jakich ma dojść w Formule 1 począwszy od sezonu 2021. Ich zakres jest bardzo rozległy. Dotyczą one nie tylko regulacji technicznych, ale również finansowych. Pierwotny plan właściciela F1 zakładał bowiem, że od roku 2021 każdy zespół będzie mógł wydać maksymalnie 150 mln dolarów.

Podczas ostatniego spotkania przedstawicieli Liberty Media z zespołami F1, do jakiego doszło w Monako, przedstawiono jednak zarys kompromisu. Cięcia wydatków miałyby wejść w życie etapami.

- Myślę, że Liberty Media obecnie zbiera opinie, a im więcej patrzą na pewne sprawy, tym więcej pytań się pojawia. Oczywiście, musi istnieć niezwykle odpowiedzialne podejście ze strony właściciela F1. Przecież w przypadku Wielkiej Brytanii mówimy o tysiącach miejsc pracy - podkreśla Christian Horner, szef Red Bull Racing.

Horner zwrócił uwagę na fakt, że w ostatnich latach znacząco wzrosły też pensje wypłacane kierowcom. - Jeśli zamyka się jakąś fabrykę samochodów albo sklep w okolicy, to trafia to na paski informacyjne w telewizjach. Dlatego musimy wziąć pod uwagę pewną społeczną odpowiedzialność za swoje czyny, gdy mówimy o limitach, ograniczaniu kosztów. Przecież to nie jest dobra sytuacja, w której pojawiają się takie postulaty, a niektórzy kierowcy zarabiają 50 mln dolarów rocznie. Ile miejsc pracy można utrzymać za taką kwotę? - dodał Horner.

Z faktu, że cięcia wydatków w F1 wprowadzane będą stopniowo cieszy się natomiast Toto Wolff. - To był dobry punkt w dyskusji, gdy Liberty Media przyznało rację, co do tego, że ograniczenie kosztów nie może odbyć się gwałtownie. To musi być proces, który musi trwać kilka lat i uwzględniać różne struktury - stwierdził szef Mercedesa.

ZOBACZ WIDEO Fabiański może wrócić do Londynu. "Do jego zachodniej części"

Źródło artykułu: