Ferrari to najbardziej utytułowany zespół w historii Formuły 1. Wygrywało klasyfikację konstruktorów aż szesnaście razy. To zdecydowanie więcej niż jakikolwiek inny team. Ponadto piętnastokrotnie kierowca włoskiej ekipy sięgał po indywidualne mistrzostwo świata. Stajnia z Maranello ma status legendy, a o czerwonym kombinezonie marzy - otwarcie albo czasami po cichu - każdy zawodnik.
Co prawda ekipa z Maranello ostatni raz była najlepsza bardzo dawno, bo w sezonie 2008, ale suche liczby nie mówią wszystkiego. Słynny zespół cały czas utrzymuje się w czołówce F1, a ubiegłego roku przegrał walkę o najwyższe trofeum różnicą zaledwie kilkunastu punktów.
W tym roku swoje marzenie o Ferrari spełnia Lewis Hamilton. Transfer siedmiokrotnego mistrza świata budzi ogromne zainteresowanie, choć Brytyjczyk ma już 40 lat, a ostatni raz był najlepszy w 2020 roku. Potem na tron F1 wstąpił Max Verstappen - i zdobył już cztery tytuły z rzędu. To rzadkie osiągnięcie.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"
W całej historii królowej motorsportu jest jeszcze tylko pięciu zawodników, którzy byli co najmniej tyle razy mistrzami świata. To Juan Manuel Fangio, Alain Prost, Michael Schumacher, Sebastian Vettel oraz wspomniany wcześniej Lewis Hamilton. Tak się składa, że każdy z nich bez wyjątku został pewnego dnia reprezentantem Ferrari.
Czy Verstappen również kiedyś ubierze czerwone barwy? Holender deklaruje chęć jeżdżenia do końca kariery w Red Bull Racing, ale plany kierowców F1 potrafią się zmieniać. Czasami bardzo szybko, choć aktualnie najwięcej spekuluje się o przenosinach 27-latka do Astona Martina, gdzie właśnie poszedł były guru techniczny Red Bulla, genialny Adrian Newey.
Wracając do legendarnych zawodników, którzy postawili na Ferrari, ich losy w tej ekipie były różne. Fangio zdobył z nią jedno indywidualne mistrzostwo, Prost żadnego, Schumacher aż pięć, a Vettel ani jednego pomimo spędzenia w zespole sześciu lat. Jaka będzie historia Hamiltona? Dopiero się przekonamy. Gdyby Brytyjczykowi udało się jeszcze zostać mistrzem, stałby się samodzielnym rekordzistą Formuły 1, z ośmioma tytułami na koncie.