Red Bull Racing wszedł w nowy sezon ze sporymi nadziejami. Ekipa z Milton Keynes ma nadzieję, że silnik Renault będzie w tym roku bardziej konkurencyjny, a to przełoży się na jej lepsze wyniki.
Po pierwszym dniu testowym w Barcelonie szefowie "czerwonych byków" mają powody do zadowolenia. Daniel Ricciardo wykręcił najlepszy czas na torze Catalunya i był przy tym najbardziej zapracowanym kierowcą na torze.
- Było cholernie zimno. Poza tym było też bardzo dobrze! Rano, kiedy tor był suchy, wszystko było w porządku. Warunki pogorszyły się po przerwie obiadowej. W tak niskich temperaturach bardzo trudno jest odpowiednio wykorzystać opony. Tym bardziej, że w Barcelonie mamy świeżo położony asfalt. Kiedy temperatura jest wysoka, to w takich okolicznościach jest dobrze. Kiedy jest zimno, nie ma mowy o jakiejkolwiek przyczepności - stwierdził Australijczyk.
28-latek nie ukrywał jednak, że po poniedziałkowych przejazdach Red Bull ma powody do optymizmu. - Przejechaliśmy ponad 100 okrążeń. Do tego jeden wyjazd liczył chyba z 35 "kółek". Niezawodność jest na dobrym poziomie, więc czapki z głów przed wszystkimi. Wydajność? Tak, miło jest być na szczycie listy z czasami. Jednak mieliśmy tak niską temperaturę, że nie można z tego wyciągać jakichkolwiek wniosków - dodał.
Tymczasem jeszcze przed paroma dniami Ricciardo... miał wypadek podczas dnia filmowego. Jak się jednak okazuje, miało to swoje plusy. - Na pewno pomogło nam to, że w tym roku zbudowaliśmy samochód przed czasem. Już w zeszłym tygodniu mieliśmy dzień filmowy, mogliśmy odpalić pojazd i go sprawdzić. To pokazuje co udało nam się osiągnąć, a najlepszym potwierdzeniem tego jest liczba okrążeń pokonanych przez Daniela - stwierdził Guillaume Rocquelin, szef inżynierów w brytyjskiej ekipie.
ZOBACZ WIDEO Serie A: przełamanie zespołu Cionka i Salamona - zobacz skrót meczu Crotone - SPAL [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]