W tym sezonie już dwukrotnie doszło do kolizji pomiędzy Lewisem Hamiltonem, a Nico Rosbergiem. Najpierw stało się w to W Hiszpanii, a ostatnio podczas GP Austrii w ubiegły weekend. Mercedes GP groził, że może wprowadzić polecenia zespołowe, a w przypadku kolejnej kraksy, kierowcy mogą ucierpieć finansowo, a nawet stracić fotel wyścigowy.
Po czwartkowym spotkaniu z kierowcami, Mercedes GP zapewnił, że nie będzie stosował poleceń zespołowych. Hamilton oraz Rosberg nadal będą mogli bezpośrednio rywalizować, ale muszą przestrzegać bardzo rygorystycznych zasad.
"Wolność ścigania idzie w parze z poszanowaniem przez kierowców wartości zespołu. Ostatnie pięć wyścigów kosztowało nas 50 punktów, przez trzy incydenty. Zaostrzyliśmy nasze zasady i są one teraz bardziej odstraszające, aby zapobiec kolejnej kolizji. Wierzmy, że kierowcy opanują się na torze. Przeznaczenie jest w ich własnych rękach. Kierowcy zdają sobie sprawę, że możemy wydać instrukcję w czasie wyścigu, aby zapobiec groźnej sytuacji. Jeśli to nie pomoże, to wtedy wdrożymy polecenia zespołowe" - brzmi oświadczenie zespołu Mercedes.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jakub Rzeźniczak o świetnym turnieju Michała Pazdana. "To pokazuje przewrotność piłki"