Im bliżej przerwy wakacyjnej w Formule 1, tym mocniej nasilać się będą spekulacje dotyczące przyszłości Daniela Ricciardo. Australijczyk teoretycznie ma ważną umowę z McLarenem na sezon 2023, ale Zak Brown już zdradził, iż zespół ma możliwość wcześniejszego zakończenia współpracy. Dlatego przyszłość Ricciardo w F1 stoi pod znakiem zapytania.
Głównym problemem 32-latka jest rozwój Lando Norrisa. Młody Brytyjczyk radzi sobie coraz lepiej w F1 i dość niespodziewanie od ubiegłego sezonu to on jest liderem stajni z Woking. W obecnej kampanii sytuacja nie uległa zmianie. Norris zdobył już 48 punktów, podczas gdy Ricciardo tylko 11.
- Lando niszczy go psychicznie, fizycznie i na torze. Gdy masz taki scenariusz wydarzeń, to w końcu do ciebie dociera. Musisz natychmiast wstrząsnąć ekipą - przyznał w Channel 4 Eddie Jordan, były właściciel zespołu F1.
ZOBACZ WIDEO: Legenda polskiego kolarstwa przestrzega przed Rosjanami! "Będzie wielka tragedia"
Zdaniem Jordana, McLaren nie może sobie pozwolić na sytuację, w której Ricciardo tak znacząco odstaje poziomem od Norrisa. - On wręcz omija wyścigi, tak jakby go nie było. Rzadko w takich sytuacjach można się odbić od dna. Będę teraz bacznie obserwował dalszy rozwój wydarzeń i kariery Daniela, bo nie jestem pewien, czy jest w stanie posunąć się do przodu - dodał 74-latek.
Nieco inaczej na wydarzenia w McLarenie patrzy Jenson Button. Mistrz świata F1 z sezonu 2009 jest zaskoczony tym, iż kierownictwo brytyjskiej ekipy publicznie mówi o możliwości rozwiązaniu kontraktu z Ricciardo. - Wszyscy w zespole powinni chronić kierowców. Formuła 1 to gra, w której wiele zależy od kwestii mentalnych. Wszyscy kierowcy mają ogromne umiejętności, ale nie są w stanie ich pokazać, jeśli nie mają wyczyszczonej głowy - powiedział Button w Sky Sports.
- Byłem zaskoczony, że Zak wyszedł do dziennikarzy i powiedział, że Daniel nie spełnia oczekiwań zespołu. Wszyscy to wiemy. Jednak gdy takie słowa wypowiada szef ekipy, to musi boleć - podsumował Button.
Czytaj także:
Mick Schumacher na wylocie z F1. Zastąpi go Rosjanin?
Talent na miarę Roberta Kubicy. Jest tylko jeden problem