Żużel. Jeden sezon i pojedyncze wyskoki. "Polskie rodzynki" w Grand Prix, którym nie udało się podbić cyklu
Rafał Dobrucki - 2000 rok, 21. miejsce (16 punktów)
W kolejnym sezonie znów mieliśmy w stawce tylko dwóch Biało-Czerwonych. Miejsce Dadosa zajął wysoki wzrostem zawodnik Polonii Piła. Dobrucki awans wywalczył w Lesznie w zdominowanym przez Polaków Finale Kontynentalnym. W pierwszej ósemce znalazło się aż sześciu naszych jeźdźców, ale 23-latek pokonał wszystkich rywali i jako jedyny cieszył się z wywalczenia awansu do grona najlepszych na świecie. Oczekiwania co do występów utalentowanego młodziana były spore. W 1999 roku, jadąc z dziką kartą, w turnieju na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu zajął przecież 10. miejsce, ocierając się o półfinał.
Niestety, Dobrucki także zapłacił frycowe i nie podbił cyklu. Podobnie jak Dados zakończył mistrzostwa na 21. lokacie i tylko w Bydgoszczy przebił się do rundy głównej, zajmując 16. miejsce. Należy jednak pamiętać, że to właśnie w roku milenijnym doznał pierwszej poważnej kontuzji kręgosłupa po upadku na treningu w Rawiczu. Próbował startować z bólem, nie wziął udziału w zmaganiach w Coventry, stąd też tak niska lokata na koniec. Szanse na osiągnięcie lepszych wyników były małe i przygoda z GP trwała w jego przypadku krótko.
CZYTAJ WIĘCEJ: Płakał przez rywalizację z Gollobem. Czas leci, a on wciąż jest głodny żużla
-
yes Zgłoś komentarzJuż jest,Czy będzie wielkim osiągnięciem? ostrzegają SF, że nie wystarczy być dobrym żużlowcem - trzeba też będzie zająć dobre miejsce przy zielonym stoliku ;)
-
Songo ze Wsi i jego BYKI Zgłoś komentarzDajcie Pawelka na jeden sezon, bedzie ikona wieksza niz Andy Smith i Chris Harris razem wzieci !!!!