Żużel. Jeden sezon i pojedyncze wyskoki. "Polskie rodzynki" w Grand Prix, którym nie udało się podbić cyklu
śp. Robert Dados - 1999 rok, 21. miejsce (20 punktów)
Drugi po Piotrze Protasiewiczu polski żużlowiec, który przepustkę do startów w elicie wywalczył dzięki zdobyciu tytułu najlepszego juniora świata. W 1998 w finale w Pile pokonał w wyścigu dodatkowym Krzysztofa Jabłońskiego i osiągnął życiowy sukces. Przypomnijmy też, że liczba stałych uczestników w GP w latach 1998-2004 wynosiła 22, więc śp. Dados (zmarł w 2004 roku) znalazł się w szerokim gronie. Obok walczącego o medale Tomasza Golloba był jedynym reprezentantem Polski, który w ówczesnym sezonie startował w IMŚ.
Wyzwanie Dadosa niestety przerosło i nie odegrał w tamtej edycji znaczącej roli. Długo nie do przeskoczenia była dla niego runda eliminacyjna. W pięciu turniejach kończył zawody po dwóch, trzech biegach. Wejść do fazy głównej udało się dopiero na koniec w Vojens, gdzie uplasował się na 16. miejscu. W klasyfikacji generalnej krajowy lider GKM-u Grudziądz zajął 21. pozycję. Z pełnoprawnych uczestników słabsi okazali się tylko Brian Andersen i Marian Jirout.
CZYTAJ WIĘCEJ: Logistyka kluczem do sukcesu Nicolaia Klindta
-
yes Zgłoś komentarzJuż jest,Czy będzie wielkim osiągnięciem? ostrzegają SF, że nie wystarczy być dobrym żużlowcem - trzeba też będzie zająć dobre miejsce przy zielonym stoliku ;)
-
Songo ze Wsi i jego BYKI Zgłoś komentarzDajcie Pawelka na jeden sezon, bedzie ikona wieksza niz Andy Smith i Chris Harris razem wzieci !!!!