W tym artykule dowiesz się o:

Zestawienie rozpoczynamy od tych, których w sezonie 2025 czeka rywalizacja na poziomie Krajowej Ligi Żużlowej. Urodzony w 1982 roku żużlowiec rodem z Piły do swojego miasta powrócił już po raz drugi i po raz drugi jest to sytuacja, w której jest to niejako "nowa Polonia". Poprzednio jeździł bowiem w jej barwach w latach 1999-2003 (wtedy zarządzającym podmiotem było TS Polonia) i następnie 2017-2018 (KŻ Polonia). W obu sytuacjach zarówno sportowo, jak i organizacyjnie kończyło się fiaskiem. Teraz Gapiński wierzy, że będzie inaczej i że zarazem wypali plan bycia jeżdżącym trenerem wspólnie z Norbertem Kościuchem.

Dalsza kariera tego zawodnika całkiem niedawno stanęła na pewnym rozdrożu. Zgubił on zadowalającą dyspozycję, którą prezentował w latach 2017-2021 i zaczął mieć kłopoty z regularnym ściganiem, a także znalezieniem klubu, w którym mógłby na spokojnie zacząć się odbudowywać. A nawet, gdy gdzieś dawano mu szansę, nie potrafił z niej skorzystać. Częste upadki, kłopoty z ustabilizowaniem jazdy wpędzały Gałę w błędne koło. Teraz wrócił do miejsca, gdzie najpierw rozpoczynał zabawę w żużel, a później miał najlepsze sportowe chwile.

Kevin Fajfer (Start Gniezno)
Ten najmłodszy z dużego żużlowego klanu Fajferów licencję zdał w klubie z Grodu Lecha, ale początkowo kojarzony był z występami w PSŻ-cie Poznań (2017-2018), do którego był wypożyczany. Do rodzinnego Gniezna wracał potem dwukrotnie, ponieważ do stolicy Wielkopolski powędrował potem jeszcze raz już jako senior i znów na dwa lata (2022-2023). Natomiast gdy ostatnio podjął ponowną próbę jazdy w Starcie, odjechał najlepszy sezon w życiu. Wielu liczy na powtórkę w wykonaniu wychowanka również w tym najbliższym.

Przechodzimy na szczebel Metalkas 2. Ekstraligi, gdzie seniorów wychowanków startujących w macierzy także będzie w tym roku trzech. Przy czym w sytuacji 25-latka dotyczy to głównie miasta, bo jednak on rozpoczynał ściganie za czasów ŻKS Ostrovii, czyli poprzedniego podmiotu zarządzającego speedwayem w Ostrowie Wielkopolskim. Tak czy siak, Krakowiak postanowił jesienią powrócić do miejsca, gdzie przed dekadą wszystko się zaczęło. Wyzwanie czeka go niemałe, bo poprzedni rok z pewnością nie był dla niego udany.

Sebastian Szostak (Ostrovia Ostrów)
Wychowanek TŻ Ostrovii i jedno z "żużlowych dzieci" trenera Mariusza Staszewskiego to aktualnie jedyny senior w Polsce, który swój klub reprezentuje nieprzerwanie od początku kariery. Oczywiście, urodzonego w 2003 roku jeźdźca dopiero od teraz będą czekać starty w tej właśnie kategorii, więc jego staż w macierzy nie jest jeszcze przesadnie długi. Nie zmienia to jednak faktu, że wszyscy w Ostrowie mogą czuć dumę z tego, że po względnie udanym okresie młodzieżowym wierzy się w potencjał Szostaka na tyle, by dać mu się szansę na pozycji U24.

Bohater jednej z najgłośniejszych zmian barw klubowych jesiennego okienka w Polsce, a być może nawet ostatnich lat, biorąc pod uwagę, że tucholanin pierwszy raz od 2014 roku będzie startować na zapleczu najwyższej ligi. Po tym, jak zrezygnowano z niego w Stali Gorzów, bardzo szybkie działania podjął prezes Jerzy Kanclerz, który nie ustaje w wysiłkach, by wprowadzić bydgoski klub do elity. Woźniak wrócił więc teraz właśnie tam, gdzie startował na początku kariery - ostatni raz przed jedenastoma laty - i skąd wyfrunął w wielki żużlowy świat.

Zdecydowanie najbardziej utytułowana postać z prezentowanego przez nas zestawienia, wręcz ikoniczna dla macierzystego ośrodka i jednocześnie, na ten moment, najdłużej jeżdżący żużlowiec w jednym klubie w lidze polskiej, nie tylko w samej PGE Ekstralidze. To na Dolnym Śląsku w 2007 roku rozpoczął bogatą w sukcesy karierę. Choć na okres 2012-2013 przeniósł się do Unii Tarnów, od razu powrócił do Wrocławia i to w tym mieście, w swoim domu zdążył zbudować sportowy pomnik. Mówiąc wprost - za życia stał się legendą miejscowej Sparty.

Sportowo mocno zagmatwane były jego losy w ostatnim czasie. Lata 2023-2024 były dla niego katastrofalne i wiele wskazywało na to, że młodzieżowy indywidualny mistrz kraju z 2022 zdecyduje się zakończyć starty w lewo. Sam w rozmowie z naszym portalem przyznał, że rozważał tak radykalny krok. Jesienią pomocną dłoń wyciągnął jednak jego macierzysty klub, proponując kontrakt. Świdnicki drogę do jazdy w PGE Ekstraligi ma bardzo daleką, ale przynajmniej na początku będzie mógł odbudowywać się, próbując sił w lidze do lat 24.