W żużlu widział i przeżył wszystko. Teraz kończy karierę

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Rory Schlein
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Rory Schlein

Rory Schlein odniósł w swojej sportowej karierze kilka sukcesów. Mało brakowało, a już w 2015 roku musiałby zakończyć swoją przygodę z żużlem. Wówczas doznał kontuzji, która odbiła się mocno na jego zdrowiu.

Rory Schlein w polskiej lidze ścigał się dla klubów z Rybnika, Wrocławia, Grudziądza, Ostrowa, Daugavpils oraz Łodzi. Nie powiodła mu się praktycznie tylko przygoda w Ekstralidze, gdzie w barwach Sparty Wrocław odjechał zaledwie pięć spotkań. Australijczyk zazwyczaj był uważany za solidnego zawodnika. Tak jest postrzegany m.in. w Grudziądzu. W drużynie z tego miasta jeździł w latach 2009-2010.

- Rory był bardzo dobrym zawodnikiem. Poukładanym pod względem osobistym, sprzętowym. Zapamiętałem go jako świetnego technika. Był miły i pomocny, nigdy nie mieliśmy z nim problemów - mówi nam Zbigniew Fiałkowski, członek rady nadzorczej GKM-u Grudziądz - Z Australijczykiem mam pewne wspomnienie, gdy jechaliśmy mecz w Rybniku. Tam był bardzo przyczepny tor i Rory mówił, że nie jedziemy, że pojedynek nie powinien się odbyć. Spotkanie jednak wystartowało, a on wywalczył komplet punktów - dodaje Fiałkowski.

W 2012 roku Schlein startował w ŻKS Ostrovii Ostrów. Po przeciętnym sezonie trafił do Orła Łódź. Niewielu zakładało, że Australijczyk będzie jednym z liderów zespołu. Zakończył sezon ze średnią 1,95 pkt/bieg i zyskał uznanie w oczach łódzkich kibiców. Na sezon 2014 przeniósł się jednak do Lokomotivu Daugavpils, a tam ponownie nie był tak skuteczny jak w barwach Orła.

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta mówi o braku rosyjskiego hymnu na podium i więzi z Polską

Drogi Australijczyka z łódzkim klubem po roku przerwy znów się złączyły. Schlein ponownie zachwycał swoją jazdą. Nie było mu jednak dane pojechać w większej liczbie meczów. W czwartej kolejce ligowej Orzeł zmierzył się na własnym torze z Lokomotivem Daugavpils, a Australijczyk zaliczył koszmarnie wyglądający upadek. Na drugim łuku motocykla nie opanował Kamil Adamczewski, a Schlein z impetem wjechał w swojego kolegę z pary. Ostatecznie obaj zawodnicy zostali odwiezieni do szpitala.

Australijczyk miał złamane dwa kręgi, a lekarze robili wszystko, aby uratować jego zdrowie. Rehabilitacja Schleina trwała bardzo długo. Zawodnika wspierał Witold Skrzydlewski, główny sponsor Orła Łódź.

- Praktycznie codziennie ja lub moja córka Joanna odwiedzaliśmy go w szpitalu. Z Wielkiej Brytanii przyleciały także jego żona i mama. Lekarze znakomicie wykonali swoją pracę i uratowali karierę Schleina. Najgorzej jednak znosił szpitalne jedzenie, ale dzielnie dowoziłem mu prowiant. Córka śmiała się, że nawet o nią tak nie dbałem - powiedział Skrzydlewski, w jednej z rozmów z naszym portalem.

Wielkim sukcesem Rory'ego Schleina był powrót na tor. Po raz ostatni "RooBoy" pojawił się w polskiej lidze w kwietniu 2019 roku, broniąc barw Orła Łódź w spotkaniu ze Startem Gniezno. Australijczyk w ostatnich latach swojej kariery skutecznie prezentował się głównie na brytyjskich owalach.

Zwieńczeniem jego występów w Anglii był tytuł Indywidualnego Mistrza Wielkiej Brytanii, który wywalczył w 2020 roku. Schlein mógł startować w tych zawodach, ponieważ posiada brytyjski paszport. 18 października miał miejsce turniej pożegnalny 37-letniego żużlowca. Zawodnicy ścigali się w Wolverhampton. Australijczyk pokazał wielką klasę i zajął 3. miejsce.

W trakcie swojej kariery Rory Schlein wielokrotnie potwierdzał, że ma duszę wojownika i niesamowity charakter. Najważniejszy wyścig wygrał w 2015 roku.

Czytaj także:
Warto wprowadzać zagranicznego juniora w polskich ligach? Leszek Tillinger zabrał głos
Legenda kibckboxingu: Wspólnym mianownikiem jest adrenalina

Źródło artykułu: