Sytuacja częstochowian jest trudna, bo nie dość, że drużyna nie zdobyła na Stadionie Olimpijskim żadnego punktu, to trzy "oczka" w Toruniu zgarnął Motor Lublin. Zespół Piotra Świderskiego ma coraz mniejsze szanse na awans do czwórki, ale matematycznie wszystko jest ciągle możliwe.
Teraz okazuje się, że kluby, które chcą pozyskać na zasadzie wypożyczenia Bartłomieja Kowalskiego, muszą uzbroić się w jeszcze więcej cierpliwości. A dodajmy, że kolejka chętnych jest naprawdę długa. Mówi się o Betard Spacie Wrocław, Moje Bermudy Stali Gorzów czy Marwis.pl Falubazie Zielona Góra.
- Na razie nie ma takiego tematu. To nie jest moment na decyzję, bo pod względem sportowym ciągle jesteśmy w grze. Można założyć, że pochylimy się nad nim, dopiero kiedy nasza sytuacja wyklaruje się w stu procentach - mówi nam prezes Michał Świącik.
A to oznacza, że częstochowianie nie zdecydują się na wypożyczenie Kowalskiego przed 13. kolejką PGE Ekstraligi, w której zmierzą się na własnym torze z eWinner Apatorem Toruń. Włókniarz musi nie tylko wygrać ten mecz, ale także liczyć, że pełnej puli z Zielonej Góry nie wywiezie Fogo Unia Leszno.
Zobacz także:
Termiński o porażce i Holderze
ZOBACZ WIDEO Lindgren wbija szpilę Madsenowi. Rozmowa ze Świderskim? Bez komentarza