Żużel. Włókniarz przegrał mecz o życie. Eksperci wskazują, czego zabrakło do zwycięstwa

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak

Eltrox Włókniarz Częstochowa przegrał we Wrocławiu 42:48 i wszystko wskazuje na to, że nie znajdzie się w fazie play-off. Eksperci zasiadający w Magazynie PGE Ekstraligi w nSport+ wskazali, czego ekipie Piotra Świderskiego zabrakło do zwycięstwa.

Porażka Eltrox Włókniarza we Wrocławiu niemalże przekreśliła nadzieje częstochowian na awans do fazy play-off. Choć podopieczni trenera Piotra Świderskiego po 7. biegu byli na prowadzeniu, to jednak druga część zawodów należała do Betard Sparty Wrocław, która ostatecznie zwyciężyła 48:42.

- Częstochowa bardzo fajnie wyjeżdżała ze startu. Jeśli przeanalizujemy cały mecz, to większość startów oni wygrywali i to na 5:1. Później, na pierwszym łuku i dystansie, zaczynały się problemy i gubili pozycje. Miśkowiak z początku bardzo dobrze, ale potem z wyścigu na wyścig gasł - powiedział w Magazynie PGE Ekstraligi w nSport+ Jacek Gajewski.

Liderem drużyny gości był Leon Madsen, który zdobył 14 punktów. W kilku sytuacjach Duńczyk nie jeździł jednak drużynowo, przez co nie pomagał swojej drużynie. Uwagę na to zwrócił Tomasz Dryła.

ZOBACZ WIDEO Nie są faworytami, ale nie są też chłopcami do bicia. Protasiewicz o szansach Falubazu

- Leon Madsen świetnie wygląda indywidualnie, bo tych "trójek" jest mnóstwo, ale jakbyśmy kilka biegów z jego udziałem rozpracowali, to dla drużyny to tak średnio wyglądało - mówił jeden z najbardziej rozpoznawalnych komentatorów żużlowych.

Częstochowianie w niedzielnym spotkaniu przewagę mieli w formacji juniorskiej. Duet Jakub Miśkowiak - Mateusz Świdnicki zdobył w sumie 9 punktów i trzy bonusy, przy trzech "oczkach" pary gospodarzy. Mimo tego Włókniarz wyjechał z Wrocławia bez dużych punktów meczowych.

- Włókniarz już kilka takich sytuacji miał, że juniorzy dużo im dają. Początek zawodów, ten drugi wyścig na ogół rozstrzygają na swoją korzyść. Częstochowa jest taką drużyną, że jak już są pod ścianą i muszą, oni potrafią się zmobilizować. We Wrocławiu jednak zabrakło kogoś, kto dorzuciłby te 10 punktów - mówił Jacek Gajewski.

- Ewidentnie juniorzy ciągną ten zespół. Po pierwszej serii, po czterech biegach, wygrywają, bo są dwa pojedynki juniorów i tu się robi przewaga. Juniorami Częstochowa stoi i to widać - wtórował mu Mirosław Jabłoński.

- Często było tak, że jeżeli Jakub Miśkowiak miał dobry dzień, to Piotr Świderski wykorzystywał go do maksa. Rzadko zostawiał ten jeden wyścig na nominowane. Po prostu na Miśkowiaku budował wynik do nominowanych - podsumował Gajewski.

Zobacz także:
Gdzie oglądać żużel w telewizji? Sprawdź program
Stal - Lokomotiv. Łotysze ponownie bez byłego uczestnika cyklu Grand Prix [SKŁADY]

Źródło artykułu: