Żużel. Półtora okrążenia: Jazda na pamięć w Lesznie. Nie skreślajmy Fogo Unii [FELIETON]

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki (z lewej) i Piotr Baron
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki (z lewej) i Piotr Baron

Dziś w żużlu nie ma jazdy na pamięć. Doświadczeni zawodnicy Fogo Unii Leszno popełnili błąd w ustawieniach sprzętu na mecz z Moje Bermudy Stalą Gorzów, co skończyło się porażką. Jednak nie skreślajmy ich - pisze Marta Półtorak.

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

Porażka Fogo Unii Leszno z Moje Bermudy Stalą Gorzów na otwarcie PGE Ekstraligi to duże zaskoczenie. Można to wytłumaczyć tym, że są to pierwsze jazdy po przerwie zimowej. Dla gospodarzy takie spotkania są zwykle trudniejsze, bo nie zawsze mają idealnie dopasowany sprzęt. Tymczasem goście przyjeżdżają i czasem trafiają w ciemno pewne ustawienia. Wydaje mi się, że tak właśnie było w niedzielę.

Nie będzie też odkryciem stwierdzenie, że w niedzielę zobaczyliśmy, ile dla drużyny znaczą juniorzy. Mocny młodzieżowiec to więcej niż połowa sukcesu, co wiemy od lat. Mnie osobiście juniorzy "Byków" nieco zawiedli, bo widzieliśmy przed laty, jak wchodzili do drużyny ich poprzednicy. Oni potrafili na starcie wygrywać nawet z seniorami.

ZOBACZ WIDEO Lambert opowiada o różnicach w poziomie lig. Mówi też o Motorze Lublin

Gdyby w kolejnych meczach młodzi juniorzy Fogo Unii prezentowali się równie kiepsko, to by świadczyło, że być może jednak trzeba przyjrzeć się szkoleniu w Lesznie, że być może pewna formuła się wyczerpała. Jednak na razie nie chcę używać mocnych słów, że niedzielny występ to rozczarowanie. Poczekajmy, co wydarzy się później.

Zwróciłabym jednak uwagę na to, że menedżer Piotr Baron winę za ostatnią porażkę wziął na siebie. Tor w Lesznie na pewno był inny niż wcześniej. Wiem, że kręgosłup Fogo Unii od lat tworzą ci sami zawodnicy. Tyle że oni jeżdżą na tym torze na pamięć.

To trochę jak z nami-kierowcami w ruchu drogowym. Wsiadamy do samochodu, jedziemy trasę z domu do pracy na pamięć, nie patrząc na znaki drogowe. Gdy zmieni się organizacja ruchu, to nagle mamy problem. W Lesznie najlepiej pojechał Jason Doyle, co by potwierdzało tezę o źle przygotowanym torze. Bo dla Australijczyka stadion im. Smoczyka nie jest jeszcze w pełni domowym, przejechał na nim zbyt mało okrążeń.

Niedzielny mecz pokazał nam, że dziś w żużlu nie ma jazdy na pamięć. Doświadczeni zawodnicy Fogo Unii popełnili błąd w ustawieniach sprzętu z powodu swoich przyzwyczajeń. "Byki" nadal są mocne, nie mam co do tego wątpliwości. Pokażą to w kolejnych spotkaniach. Zwłaszcza że w pierwszej kolejce nie mieli łatwego rywala. Gorzowianie to przecież też jeden z kandydatów do tytułu mistrzowskiego w sezonie 2021.

Marta Półtorak

Czytaj także:
Jamróg zrobił show, ale woli być nudny
Ekspert broni Piotra Pawlickiego

Źródło artykułu: