Początek meczu był wyrównany. Po czterech wyścigach był remis po 12 i wydawało się, że gorzowianie mogą pokusić się o korzystny rezultat na torze w Lublinie. - Zawody były o tyle trudne, że z uwagi na zagrożenie deszczem, tor musiał być przygotowany bardzo twardo. Kibice przez to nie widzieli tyle mijanek, ile z reguły na lubelskim torze. Nie wszyscy od początku spasowali się odpowiednio z torem. Dopiero w drugiej serii zaskoczyli i widać było, że zaczynają odjeżdżać przeciwnikom - powiedział po meczu Jacek Ziółkowski, menedżer gospodarzy.
O wysokim zwycięstwie Motoru zadecydował piorunujący środek spotkania. Pomiędzy siódmym a jedenastym wyścigiem gospodarze wygrali cztery razy po 5:1 i raz 4:2. - Wynik końcowy i zwycięstwo różnicą 16 punktów jest to dla nas bardzo dobry rezultat, chociaż w końcówce Stal podgoniła trochę. Problemem dla Stanisława Chomskiego był brak Iversena, bo pierwsze trzy "ZZ" nie przyniosły punktów. Ja z kolei jestem zadowolony z postawy drużyny. Wszyscy pojechali. Paweł Miesiąc wystąpił tylko w czterech wyścigach, bo w nominowanych ktoś musi nie jechać. Też pojechał fajne wyścigi. Dwa razy przywiózł zwycięstwa po 5:1. Po tej pierwszej porażce we Wrocławiu, jedziemy dalej - powiedział w mix zonie na antenie nSport+ Jacek Ziółkowski.
Więcej powodów do zmartwień po porażce w Lublinie ma z pewnością trener gorzowian, Stanisław Chomski. - Gratuluję Jackowi i całej drużynie świetnego występu. Atutu, który wykorzystali i wniosków, które potrafili wyciągnąć. Na początku wydawało się, że wracamy po tym nieudanym meczu domowym ze startami. Świetnie zaczął Krzysztof Kasprzak i Bartosz Zmarzlik. Szymon Woźniak jechał nieźle, ale popełnił błąd. Dobrze rozpoczął Rafał Karczmarz. Wszyscy nie najgorzej otworzyli to spotkanie. Środkowa część meczu trzy biegi po 5:1 zwaliła nas na kolana. Zawodnicy Motoru połapali się, o co chodzi. My zbłądziliśmy. Każdy próbował przekazywać informacje, ale to nie działało. Trzeba mieć ten nos i zmysł. Jeździć każdy umie, ale ten wygrywa, kto szybciej wnioski wyciąga - ocenił w mix zonie Stanisław Chomski.
- Jak widziałem, że ten mecz chyli się ku upadkowi w naszym wykonaniu, trzeba było dawać szansę i spróbować coś z rezerwy taktycznej. Bartek Zmarzlik próbował i to akurat okazało się na plus. Krzysztof Kasprzak miał problem z mocą motocykli. Wydawało się, że jest twardo, a jednak to nie skutkowało. Z pierwszej pozycji spadł na trzecią. Też gubił punkty. Co zrobić? Taki jest żużel. Żużel uczy pokory i nigdy nie wiadomo, kto ma rację. Tak można to spuentować - zakończył Chomski.
Zobacz także: Fani oglądali mecz z podnośników
Zobacz także: Żółta kartka dla Wiktora Lamparta
ZOBACZ WIDEO Madsen woził Przedpełskiego po płotach. Niektórzy nie są stworzeni do jazdy parą ze sobą