Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.
***
Cytat drugi. - Ty myślisz, że oni płaczą, bo Cieślak ich z kadry wyrzucił. Cieszą się, bo mają z głowy mecze towarzyskie, bo wreszcie nikt im nie będzie duXX zawracał i będą mieli więcej czasu dla siebie. Pojadą tam, gdzie się opłaca, a do deficytowych imprez nikt nie będzie ich zmuszał. Od jednego z zawieszonych można usłyszeć: jakbym sam zrezygnował z kadry, to mówiliby, że nie jestem patriotą. Skoro sami mnie wyrzucili, to przynajmniej żadna łatka się nie przyklei.
Z góry przepraszam, że nie przyporządkowuję tych cytatów do konkretnych nazwisk, ale możecie mi państwo uwierzyć, że te słowa padają z ust bardzo ważnych osób z żużlowego środowiska. Wszystko zmierza do puenty, że niektórym żużlowym gwiazdeczkom w głowach się poprzewracało, że jadą tam, gdzie płacą. To tylko dowód na prawdziwość tezy, że dla niektórych żużel to wyłącznie dobra zabawa i sposób na zarabianie dużych pieniędzy.
Czytaj także: Rewolucja w polskim żużlu przeniesiona o rok
Przyznam, że mnie sprawa L-4 w kadrze i Złotym Kasku poruszyła bardzo. Pokazała ona, że młodemu pokoleniu zawodników, a na pewno czwórce Maciej Janowski, Maksym Drabik, bracia Pawliccy, brak elementarnego szacunku do kibiców i kadry, która jest naszym dobrem narodowym. Ktoś powie, że reprezentacja straciła sens (nie ma DPŚ), a Piotr Szymański do spółki z One Sport robią te swoje śmieszne imprezy, na które nikt nie chce jeździć. Tyle że dzięki tym śmiesznym imprezom kadra ma sponsorów i pieniądze. To dlatego nasi reprezentanci dostają po Speedway of Nations (wcześniej po DPŚ) coś więcej niż zapisane w regulaminach nagrody.
ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm
Przeczytałem na Instagramie wpis kibica, który uważa, że bezzasadnie czepiam się Janowskiego o L-4, a także o udział w evencie (najprawdopodobniej miał on miejsce w czasie, gdy obowiązywało zwolnienie lekarskie), bo przecież skoro Maciej wziął zwolnienie, to powinniśmy to uszanować. Zawodnik wie, co dla niego najlepsze, nie wchodźmy z butami w jego prywatne życie i takie tam. Jak czytam takie uwagi, to zwyczajnie szlag mnie trafia. Co to w ogóle znaczy? To już nie mamy prawa pytać o to, czy aby L-4 nie jest lipne? A pytamy, bo wszystko na to wskazuje. I będziemy pytać dalej. Dopóty dopóki nie dostaniemy wreszcie odpowiedzi.
Następny numer to Drabik i jego kolejne wpisy na fejsbukowym fanpage’u. Chłopak może nie przebił swojego występu z Gali PGE Ekstraligi (pozdrowienia dla syna-psa), ale próbuje kreować siebie na osobę pokrzywdzoną. Sugeruje, że druga strona (najpewniej chodzi o media) nie szanuje ludzi i przekracza zasady moralne. W zasadzie to wnoszących krytyczne uwagi nazywa hejterami. A ja się nie zgadzam na takie stawianie sprawy. Odwrócę sytuację. Niech Maksym sam zacznie szanować ludzi, a nie bawić się nimi (te jego wpisy to kreowanie sytuacji, której nie ma). Historia jego L-4 to jedna wielka kpina.
Wracam do cytatu numer 2. Jeśli jest tak, jak mi powiedziano, czyli że oni się cieszą, to robi się naprawdę smutno. Zresztą, jakby tak chwilę się zastanowić, to wyrzucenie z kadry, w której żaden z panów nie jest niezbędnie konieczny (właściwie to tylko Janowski miałby jakąś szansę na jazdę) żadną karą nie jest. Drabika na pewno jednak musiało zaboleć to, że stracił nagrodę od sponsora o znacznej wartości. Jeszcze bardziej zaboli, jeśli z powodu odsunięcie od kadry nie podpisze umowy z Orlenem. Wnioskował o nią przecież jako kadrowicz.
Czytaj także: Mistrz z Rosji podjął starania o polskie obywatelstwo
I nie, nie uparłem się na Drabika, ani na Janowskiego, ani na żadnego innego zawodnika. Lubię jednak nazywać rzeczy po imieniu. Jeśli popełniam błędy, to za nie płacę. Jeśli gdzieś zapomnę postawić znaku zapytania, a transfer nie dojdzie do skutku, to obrywam w komentarzach i nie mam prawa się oburzać. Jeśli jednak zawodnik kpi sobie z kadry i tych wszystkich ludzi, którzy płacą za bilety, to też nie zamierzam milczeć. Dla Drabika mogę sobie być hejterem. Podejrzewam, że on nawet nie wie, co to znaczy.
Na koniec chciałbym jeszcze zapytać, jaka pogoda na Dominikanie? Z drugiej strony, po co pytać. W ciemno można założyć, że jest tam magicznie i bajecznie. No a teraz klakierzy naszych chorych zawodników mogą dać upust swoim emocjom i napisać, jakim to złym człowiekiem jestem, bo przecież żużlowcy uprawiają trudny sport, bo trzeba ich zrozumieć, bo absolutnie nic złego nie można o nich napisać. Jak mawia klasyk: każdy tupta własną ścieżką.