Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: L4? Żużlowcy zachowują się nie fair (felieton)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Andrzej Rusko i Maciej Janowski.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Andrzej Rusko i Maciej Janowski.

Wysyp zwolnień lekarskich w ostatnich tygodniu wśród żużlowców. W sezonie potrafią wsiadać na motor połamani, ale przy końcu sezonu nagle przeszkadza im katar. Trochę ich rozumiem, bo każdy chce w końcu odpocząć, ale ogólnie to dziecinada.

"Szprycą w twarz" to cykl felietonów Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP/SportoweFakty.

***

Piękny i emocjonujący sezon kończymy skandalem. Tak trzeba określić to, co działo się w ostatnim tygodniu z wysypem zwolnień lekarskich wśród reprezentantów. Szczególnie może dziwić fakt, że mówimy o zawodnikach, którzy z połamanymi kośćmi potrafili w sezonach (tym, bądź poprzednich) wsiadać na motocykl i walczyć.

Z jednej strony rozumiem zawodników. Najważniejsze mecze już za nimi. Medale rozdane, wypłaty przelane na konta. Pozostały do rozegrania zawody o pietruszkę i niejako każe im się jechać w nich z przymusu, bo widzowie, bo telewizja i inne takie. Robienie takich spotkań trochę mija się z celem, kiedy sezon się kończy. Trzeba to przemyśleć i dać zawodnikom taką możliwość na początku roku, kiedy dopiero wchodzą w sezon.

ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020: Polska - Macedonia Północna. Chłodna głowa Szymańskiego. "Nie chcę żebyście mówili, że już wywalczyłem miejsce w składzie reprezentacji"

Czytaj także: Ogromny błąd Janowskiego?

Październik to dla zawodników miesiąc wakacyjny. W tym okresie dziękują sponsorom, spotykając się z nimi, a często zaczynają wakacje. Dodam też, że są to wakacje zasłużone, bo przez ostatnie minimum pół roku pracowali na wysokich obrotach. Stąd moje zrozumienie dla "chorowitych".

Niestety drugą stroną tej monety są obowiązki i przywileje. Jako kadrowicze nominowani do reprezentowania kraju tacy zawodnicy powinni mieć świadomość, że coś jest za coś. Nie tylko chwile chwały i odbieranie medali podczas międzynarodowych mistrzostw, ale też mecze pokazowe, takie jak w ostatni weekend.

Do tego dochodzi jeszcze prestiż związany z reprezentacją. Żużlowiec, który mieni się tytułem reprezentanta na pewno ma łatwiej z pozyskaniem sponsorów. Właśnie takie mecze pokazowe to dodatkowe okno wystawowe dla tych, którzy wykładają pieniądze. Jeśli jakiś zawodnik nie chce brać w tym drugim udziału, powinien jasno to powiedzieć trenerowi przy nominacji. Wtedy może lament byłby mniejszy i uniknęlibyśmy dziecinnego zachowania z wystawianiem zwolnień lekarskich.

Marek Cieślak ostro potraktował zawodników z L4 i zapowiada, że w kadrze nie ma dla nich miejsca (więcej o tym przeczytasz TUTAJ). Ja bym tak ostry nie był. W kadrze bym ich zostawił, ale może dał jakiś zakaz jazdy poza granicami kraju na miesiąc czy dwa (tak jak zrobili to w rosyjskiej federacji). Takie pogrożenie palcem byłoby lepsze niż drastyczne ruchy, ale to trener decyduje.

Mam jednak jeszcze jedną wiadomość. Niestety tą złą. W ostatni weekend dotarła do nas informacja o śmierci Tomasza Skrzypka. W ostatnich latach odpowiadał on za przygotowanie fizyczne w Fogo Unii i robił to doskonale. Zimą pisałem tekst, w którym jasno podkreślałem, że trio trenerskie Baron-Jankowski-Skrzypek to wielki atut leszczynian. Teraz mistrzowie Polski będą musieli poszukać kogoś innego, ale będzie im piekielnie trudno.

Zobacz również: Tomasz Skrzypek nie żyje

Tomasz Skrzypek wywodził się i prężnie działał w sportach walki. Kick-boxing, K1 i MMA były jego konikiem. Do ubiegłej zimy trenował kadrę narodową w tej pierwszej dyscyplinie. Był bardzo odpowiedzialną osobą z niesamowitą charyzmą i charakterem. Szanował wszystkich, którzy pojawiali się w parkingu żużlowym. Nigdy nie bał się prawdy i mówił, co myśli bez owijania w bawełnę. Środowiska sportów walki oraz żużla straciły bardzo ważna postać. Kondolencję dla rodziny, a także dla przyjaciół. Niech Pan spoczywa w pokoju.

PS. To mój ostatni felieton na dłuższy czas. Jakoś na początku września przekazałem w redakcji informację, że mam zamiar poświęcić nadchodzący rok na realizację prywatnych celów sportowych. Być może czasem coś napiszę, ale nie jest to pewne. Wśród pracujących tu redaktorów jest chmara utalentowanych ludzi, którzy nie pozwolą czytelnikom zauważyć mojej nieobecności. Krytykom dziękuje za konstruktywne sugestie, pochlebcom za pochwały i każdemu, kto poświęcił choć minutę na przeczytanie czegoś mojego autorstwa.

Źródło artykułu: