Konrad Cinkowski, dziennikarz WP SportoweFakty: Choć masz szesnaście lat, to twoje nazwisko w żużlu jest obecne od bardzo dawna, bo w przeszłości swoich sił próbował twój tata, który później został mechanikiem. To było takie naturalne, że ty pójdziesz w jego ślady?
Alan Ciurzyński, zawodnik Krono-Plast Włókniarza Częstochowa: Nie, nikt nigdy nie wywierał na mnie presji typu: "Alan, ty będziesz żużlowcem jak tata". To wyszło naturalnie. Kiedy byłem młodszy, to jeździłem czasami z tatą na zawody i podpatrywałem go, jak pracuje przy motocyklach, ale na tym się kończyło. Moja przygoda zaczęła się w momencie, kiedy dostałem pitbike i zacząłem go "upalać" na domowym podwórku. Wtedy padło zapytanie, czy może chciałbym jechać zobaczyć, jak wygląda mini żużel. I tak się to dalej wszystko potoczyło.
Nie myślałeś o tym, by spróbować swoich sił w innym sporcie? Na przykład Mateusz Kaczmarek, choć jego ojciec też jeździł na żużlu, to on gra w piłkę nożną.
Oczywiście, że przed żużlem były inne dyscypliny. Pamiętam, że mając sześć lat, chodziłem na karate parę miesięcy, ale to nie było to. Potem był epizod w szkółce Rakowa, ale i tym razem zrezygnowałem. Nawet gdzieś przewinął się tenis, ale żadna z tych dyscyplin mnie nie porwała.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
Jak na to, że chcesz zostać żużlowcem, zapatrywali się rodzice?
To nie było tak, że przyszedłem do nich i powiedziałem, że chcę zostać żużlowcem, bo od początku wszystko odbywało się razem z nimi. Naturalnie to wszystko wyszło, że w pewnym momencie było jasne, że to jest moja droga.
Mama od razu wyraziła zgodę czy podobnie do swoich rówieśników chcących rozpocząć karierę żużlową - najpierw musiałeś ją błagać godzinami, by powiedziała to symboliczne "tak"?
Mama była ze mną od początku i zawsze mnie wspierała, więc nie było potrzeby proszenia jej o zgodę.
Jak ważne jest dla ciebie wsparcie ojca - zarówno w parku maszyn, jak i poza torem, w życiu prywatnym?
Tata jest nieoceniony! Mieć taką osobę w twoim teamie, to jest ogromny atut. Był mechanikiem u najlepszych żużlowców na świecie, więc wiedzę i doświadczenie ma bardzo duże. Zna doskonale wszystkie tory w Polsce, ale i te zagraniczne. Wsiadając na motocykl, wiem, że wszystko jest przygotowane w 110 procentach i mam spokojną głowę w tym aspekcie. Bardzo mu dziękuję za to, co dla mnie robi, bo wiem, że gdyby nie on, to na pewno nie byłbym dziś tu, gdzie jestem.
W takiej rodzinie życie wokół żużla kręci się 24/7?
W trakcie sezonu można powiedzieć, że tak jest. Wszyscy jesteśmy skupieni na startach, każdy w domu ma z tym związane jakieś zadania, ale jak sezon się kończy, to staramy się odpoczywać od żużla i schodzi on na dalszy plan. Oczywiście do pewnego czasu, bo z początkiem roku zaczynają się treningi ogólnorozwojowe, składanie motocykli i planowanie logistyki.
Szybko zadebiutowałeś w młodzieżowych zawodach i zacząłeś regularnie reprezentować barwy Włókniarza. Biorąc pod uwagę swoje wyniki, to chyba możesz być w pełni zadowolony z osiągniętych rezultatów. A jaka jest twoja opinia na temat minionego sezonu?
Tak, jestem bardzo zadowolony. Tym bardziej że z początkiem sezonu zdałem licencję i nie sądziłem, że to się tak szybko potoczy. Udało mi się załapać do pierwszego zespołu w DMPJ i regularnie występować w drugiej części sezonu w U24 Ekstralidze. Dodatkowo przyszło powołanie na Zaplecze Kadry Juniorów. Pechowa była dla mnie nieco końcówka, bo zaliczyłem kilka upadków, które mnie wyhamowały, ale i tak uważam ten sezon za bardzo udany.
Szczególnie dobrze wyszedł ci debiut w U24 Ekstralidze przeciwko Motorowi Lublin. Komplet punktów i zwycięstwo nad Bartoszem Bańborem. Lepszego startu na własnym torze nie mogłeś sobie wymarzyć.
Zgadza się, to był dzień, w którym wszystko mi pasowało. W najśmielszych snach nie sądziłem, że będę miał taki debiut i uda mi się wygrywać z takim przeciwnikiem, jak Bartek.
Ten występ tylko potwierdził, że drzemie w tobie potencjał. Zacząłeś odczuwać większe zainteresowanie ze strony kibiców wokół swojej osoby?
Nie, nie odczułem jakiegoś dużego zainteresowania moją osobą. Owszem, gdzieś kilka razy moje nazwisko przewinęło się w internecie, ale bez jakiegoś wielkiego szumu.
Rozmawiając o tobie w środowisku żużlowym, najczęściej można usłyszeć słowo: "talent". To dodatkowa mobilizacja czy może jednak też trochę narzucanie niepotrzebnej presji?
To jest bardzo miłe, że ludzie tak o mnie mówią. Czy odczuwam presję? Nie sądzę. Bardziej motywację do dalszej pracy.
Zostałeś dołączony do głównej formacji młodzieżowej Włókniarza. Uważasz, że debiut w PGE Ekstralidze to realny cel na ten sezon czy na razie wysoko zawieszona poprzeczka?
Przede wszystkim jest to dla mnie ogromny zaszczyt, że jestem brany pod uwagę przez trenera. Dla mnie najważniejsze jest to, aby się rozwijać i brać udział w jak największej liczbie zawodów. Jeśli trener Mariusz Staszewski uzna, że jestem gotowy na PGE Ekstraligę, to z chęcią podejmę wyzwanie i postaram się o jak najlepszy wynik.
Jakie inne cele wyznaczasz sobie na ten sezon?
Jazda, jazda i jeszcze raz jazda. Przede wszystkim chcę się ścigać i nabierać doświadczenia.
Masz swojego ulubionego zawodnika, na którym starasz się wzorować?
Nie będę oryginalny z odpowiedzią na to pytanie i powiem, że jest nim Bartosz Zmarzlik. To jest zawodnik kompletny. Jeśli chodzi o sylwetkę, to strasznie podoba mi się Maksym Drabik i to na nim staram się wzorować.
Jak wygląda twoje zaplecze sponsorskie i czy opierasz się na własnym sprzęcie, czy klub też cię zaopatruje w jednostki napędowe?
Jestem na początku mojej przygody z żużlem, więc póki co to klub zaopatruje mnie w sprzęt. Mam motocykle i silniki na poziomie ekstraligowym, za co serdecznie dziękuję klubowi, bo dba o mnie w stu procentach.
Dziękuję za rozmowę. Czy chciałbyś coś dodać na koniec od siebie?
Chciałbym zaprosić wszystkich do wspierania - zarówno mnie, jak i całej drużyny Włókniarza w nadchodzącym sezonie, na stadionie i nie tylko. Trzymajcie za nas kciuki i do zobaczenia na stadionie!