W tym roku część spotkań PGE Ekstraligi jest rozgrywana w piątki. Koliduje to z niektórymi treningami przed turniejami Speedway Grand Prix. Najlepszym tego przykładem są wydarzenia z inauguracji mistrzowskiego cyklu na PGE Narodowym w Warszawie.
W piątkowy wieczór odbywał się oficjalny trening przed Grand Prix Polski, a następnie po nim rozgrywano pierwsze w historii kwalifikacje. Nie wzięli w nich udziału Tai Woffinden, Bartosz Zmarzlik oraz Max Fricke.
Wspomniana trójka w tym samym czasie startowała w meczu ligowym pomiędzy truly.work Stalą Gorzów a Betard Spartą Wrocław. Nie tylko stracili oni możliwość zapoznania się z torem przed zawodami, ale nie mogli sami wybrać numeru startowego. Wylosował je w ich imieniu Armando Castagna.
Czytaj także: Zbigniew Boniek na motocyklu żużlowym?
"Nadal nie rozumiem czemu ligi nie potrafią się dogadać z FIM, by nie organizować meczów ligowych w tym samym czasie, co treningi przed Grand Prix. Nie łapię tego" - napisał Greg Hancock na Twitterze po sobotnim Grand Prix Polski.
Amerykanin wycofał się z turnieju w Warszawie z powodu choroby małżonki, ale oglądał rywalizację w telewizji. Jego tweet podyktowany był słabszym występem Woffindena i Zmarzlika. Brytyjczyk zdobył 6 punktów i nie awansował nawet do półfinałów Grand Prix Polski. Polak zgarnął ledwie 10 "oczek".
Czytaj także: Greg Hancock podziękował za wsparcie
Hancock kilkukrotnie w swojej karierze pokazywał, że turnieje indywidualne i rywalizacja o miano mistrza świata są dla niego ważniejsze od spotkań ligowych, choć to w nich zarabia się zdecydowanie więcej. Amerykanin, gdy borykał się z kontuzjami, potrafił zrezygnować z przyjazdu na mecz do Polski, ale równocześnie startował w SGP.
ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Grisza jest twardy, ale to nie oznacza, że będzie lepszy
Można też całki Czytaj całość