Choć zdecydowanym faworytem niedzielnego spotkania przy Wrocławskiej 69 była Fogo Unia Leszno, to Falubaz Zielona Góra po cichu liczył na sprawienie niespodzianki. Tymczasem mistrzowie Polski po dwóch gonitwach prowadzili już 10:2, w kolejnej fazie zawodów utrzymywali bezpieczny dystans, a po dwóch mocnych ciosach w wyścigach nominowanych triumfowali 52:38.
- Spodziewaliśmy się, że to będzie trudny mecz. Liczyliśmy, że lepiej zaczniemy, a rozpoczęło się od dwóch wyścigów 1:5, więc punktów trochę pouciekało. Później robiliśmy, co mogliśmy, zbliżyliśmy się na sześć oczek przed biegami nominowanymi, ale te nie ułożyły się po naszej myśli - komentuje Piotr Protasiewicz.
Na dobrą sprawę porażka Falubazu z Fogo Unią nie zmienia zbyt mocno sytuacji zielonogórzan w tabeli PGE Ekstraligi. Drużyna prowadzona przez Adama Skórnickiego, by myśleć o utrzymaniu w rozgrywkach, nadal musi zgarnąć pełną pulę w meczu z Grupą Azoty Unią Tarnów i wywieźć co najmniej bonus z Grudziądza.
- Mamy jeszcze trzy mecze, w tym dwa z drużynami, z którymi rywalizujemy o utrzymanie. Prawda jest taka, że czy byśmy wygrali z Fogo Unią czy nie, o naszym losie dalej będą decydowały trzy najbliższe spotkania i bezpośrednie pojedynki. Walczymy dalej, nie poddajemy się - dodaje Protasiewicz.
Oprócz starć z Grupą Azoty Unią i MRGARDEN GKM-em, Falubaz czeka jeszcze wyjazdowy mecz do Częstochowy. Ten odbędzie się 12 sierpnia.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Betard Sparty Wrocław