[b]
KOMENTARZ[/b]. Władysław Komarnicki mówił przed meczem w Częstochowie, że Stanisław Chomski powinien odegrać się na Marku Cieślaku za narzekania na gorzowski tor, które summa summarum doprowadziły do ukarania ludzi ze Stali. Trener gości miał jego zdaniem wziąć odwet i też się czepiać, żeby wyprowadzić gospodarzy z równowagi. Rzecz w tym, że nie było za bardzo o co, bo częstochowski tor był w niedzielę twardy i wygłaskany.
Co ciekawe, taka nawierzchnia okazała się atutem forBET Włókniarza i wielkim zaskoczeniem dla gości. Stal przez pierwsze pięć biegów meczu błądziła jak dzieci we mgle. Zawodnicy Cieślaka zbudowali w nich dziesięciopunktową przewagę i wydawało się, że powalczą nawet o punkt bonusowy. Później goście się połapali, znaleźli optymalne ustawienia, spotkanie się wyrównało i przyjezdni zabrali ze sobą bonus. Do odrobienia strat zabrakło jednak atutów. W rezultacie częstochowianie zażegnali drobny kryzys, o którym mówiło się po ostatnich słabszych występach. Na nogi stanął Matej Zagar, co dobrze wróży przed decydującą częścią rozgrywek. Teraz przed Cieślakiem już tylko jedna misja. W dołku jest Tobiasz Musielak, który nie radzi sobie już nawet na własnym torze.
A jeśli chodzi o gości, to wykonali po prostu plan minimum. Po powrocie Martina Vaculika Cash Broker Stal miała być nie do zatrzymania i być może tak niebawem będzie. Słowak ewidentnie potrzebuje jeszcze czasu. Zanim gorzowianie będą takim samym walcem jak ten leszczyński musi upłynąć jeszcze trochę wody w Warcie.
BOHATER. Nie wiemy, ile razy mylił się Leon zawodowiec, ale Leon Madsen z Częstochowy zrobił to w niedzielę tylko raz. W pozostałych wyścigach jechał jak natchniony i tryskał pozytywną energią. Duńczyk był wyraźnie zadowolony, że gościem w studio nSport+ był jego były trener Lech Kędziora. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że panowie cały czas się przyjaźnią, dużo rozmawiają ze sobą po niemiecku, a z Leona to już bardziej Polak niż Duńczyk. To wszystko należy potraktować jednak z przymrużeniem oka, bo Madsen jedzie świetnie, nawet jeśli w pobliżu nie ma Kędziory. Wszystko mówią jego wyniki w trzech ostatnich spotkaniach - 14, 14, 13. Prawdziwy lider!
KONTROWERSJA. Wyścig czternasty. Adrian Miedziński pojechał szeroko z Szymonem Woźniakiem. Zawodnik gości się przewrócił, a gospodarzy został wykluczony. Później przed kamerami nSport+ wychowanek Apatora Toruń zrobił nam mały wykład z fizyki. Wyjaśnił, że kiedy wchodzi się przy krawężniku, to siłą rzeczy wychodzi się szerzej. Miedziński tłumaczył również, że Woźniak umiejętnie wykorzystał całą sytuację. Jego zdaniem błędem nie byłaby również decyzja na korzyść forBET Włókniarza. Choć zawodnik gospodarzy bronił się jak rasowy adwokat, to nas nie przekonał. Był winny kolizji i sędzia słusznie odesłał go do parku maszyn. Jeśli jesteśmy już przy Pawle Słupskim, który prowadził spotkanie, to stwierdzamy, że nie miał dobrego dnia. Gubił się zwłaszcza przy ocenie sytuacji na starcie. Stracili na tym Krzysztof Kasprzak i Michał Gruchalski. Ruszali idealnie, a pan sędzia stwierdził, że aż takiego refleksu mieć nie można. Więcej wiary panie Pawle. To w końcu najlepsza i najszybsza liga świata.
AKCJA MECZU. Trudno nam się zdecydować na jeden wyścig, ale skoro już musimy, to stawiamy na gonitwę numer dziewięć, w której na torze utworzyły się dwie pary. Z tego powodu w pewnym momencie zastanawialiśmy się, na kim skupić wzrok. Z przodu kapitalne widowisko zafundowali Leon Madsen i Krzysztof Kasprzak, którzy tasowali się przez dwa okrążenia. Lepszy okazał się Duńczyk, ale zawodnik gości też nie ma się czego wstydzić. Z tyłu Grzegorz Walasek ścigał Tobiasza Musielaka i ostatecznie poradził sobie z zawodnikiem gospodarzy. Niby bieg, jakich wiele w Częstochowie, ale czy z tego powodu mamy przestać mówić o kapitalnych widowiskach na stadionie forBET Włókniarza? To byłoby niesprawiedliwe.
CYTAT. - Prezes klubu chciał podejść do swojego syna, ale został przepędzony przez trenera - taki raport z parku maszyn zdał nam w trakcie spotkania reporter nSport+. Dzięki temu nie mamy już wątpliwości, że Marek Cieślak jest prawdziwym wodzem, który nie da sobie w kaszę dmuchać. W sumie to wiedzieliśmy to od dawna, ale teraz mamy kolejny dowód. Nie mamy natomiast pojęcia, co Michał Świącik chciał przekazać swojemu synowi i pewnie się już nie dowiemy. To jednak mało istotne. Prezesowi forBET Włókniarza, jego synowi i Markowi Cieślakowi szczerze gratulujemy. Niespodzianki z udziałem polskich juniorów zawsze nas cieszą, a Bartosz Świącik zafundował nam je w niedzielę dwa razy.
Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, kiedy w biegu juniorskim okazało się, że za jego plecami jedzie Rafał Karczmarz. Gdyby przed meczem ktoś nakreślił nam taki scenariusz biegu młodzieżowego, to pewnie mocno popukalibyśmy się w czoło. Świącik zaskoczył nas również w biegu dwunastym, kiedy poradził sobie z Alanem Szczotką. W wywiadzie, który został przeprowadzony w trakcie spotkania, przyznał jednak, że nie jest łatwo być synem prezesa. Szkoda, że za bardzo nie było czasu na szersze wyjaśnienia.
LICZBA. 4 - tyle punktów po 9. kolejce dzieli w tabeli PGE Ekstraligi forBET Włókniarz i Get Well. Po porażce ekipy Marka Cieślaka na Motoarenie niektórzy zaczęli już odmieniać przez wszystkie przypadki słowo kryzys. Znowu okazało się jednak, że Get Well u siebie i na wyjeździe to dwa zupełnie inne zespoły. Z częstochowianami od pewnego czasu jest podobnie, ale różnica polega na tym, że oni już z obcych torów coś przywieźli. Torunianie nadal tego nie zrobili, a szanse uciekają. Jeśli zespół Jacka Frątczaka nie obudzi się w Grudziądzu lub we Wrocławiu, to w zasadzie o fazie play-off będzie trzeba zapomnieć.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku