Żużel. Wygrana w IMME kluczem do mistrzostwa świata? "To ogromny zastrzyk pewności siebie"

Facebook / zmarzlik95 / Na zdjęciu: podium IMME 2024
Facebook / zmarzlik95 / Na zdjęciu: podium IMME 2024

Żużel w Polsce powoli wybudza się z zimowego snu. Na stadiony powrócił już warkot motocykli, a kibice mieli okazję oglądać pierwsze sparingi. Przed rozgrywkami ligowymi odbędzie się jeszcze rywalizacja o tytuł indywidualnego mistrza Ekstraligi.

Już 4 kwietnia na łódzkiej Moto Arenie najlepsi zawodnicy ubiegłego sezonu PGE Ekstraligi powalczą o tytuł Indywidualnego Międzynarodowego Mistrza Ekstraligi. Będą to pierwsze zawody z absolutną plejadą gwiazd. Jacek Frątczak w rozmowie z WP SportoweFakty wyraził zadowolenie z terminu turnieju. Przypomnijmy, że od 2022 roku odbywa się on na początku kwietnia.

- Decyzja, by IMME rozgrywać tuż przed startem ligi, zamiast w lipcu czy sierpniu, była świetnym pomysłem - mówi Jacek Frątczak. - Jako obserwatora irytowało mnie, gdy żużlowcy otwarcie mówili, że nie przywiązują dużej wagi do tej imprezy i najlepsze silniki zostawiają na play-offy albo Grand Prix. Teraz wszystkim będzie zależeć, aby dobrze się pokazać, bo początek sezonu jest bardzo ważny. Jeśli źle się w niego wejdzie, później trudno to nadrobić, co wywołuje nerwowość i presję. Dlatego właśnie obecny termin nadaje tym rozgrywkom większego prestiżu - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Mrozek, Woffinden i Tungate

Wyniki zawodów z poprzednich lat pokazują, że są one dobrym wyznacznikiem formy liderów drużyn. Trzy lata temu najlepszy okazał się Bartosz Zmarzlik, drugi był Tai Woffinden, a najniższe miejsce na podium przypadło Leonowi Madsenowi. Kilka miesięcy później Polak powrócił na tron cyklu Grand Prix po rocznej przerwie, a reprezentant kraju Hamleta zajął w nim drugie miejsce.

W 2023 roku ponownie wygrał Zmarzlik, a w finale za jego plecami przyjechał Martin Vaculik. Jak się później okazało, dla Słowaka był to początek świetnego okresu, który przypieczętował zdobyciem brązowego medalu SGP, a wychowanek Stali obronił tytuł mistrza świata.

Rok temu znów triumfował Zmarzlik, drugi był Jason Doyle, a trzeci Fredrik Lindgren. We wrześniu Szwed zgarnął brązowy krążek w Grand Prix, Polak zdobył piąty tytuł mistrza świata, a "Kangur" do momentu kontuzji był jego najpoważniejszym rywalem w walce o złoto. Z kolei Szymon Woźniak i Mikkel Michelsen, którzy w IMME zajęli odpowiednio 13. i 15. miejsce, także mieli problemy ze skutecznością w dalszej części rozgrywek i prezentowali się słabiej niż w 2023 roku.

- Dobry wynik w tak silnie obsadzonym turnieju to ogromny zastrzyk pewności siebie - podkreśla Frątczak. Po pierwsze, udowadniasz sobie, że jesteś w formie i możesz wygrywać z najlepszymi. Po drugie wysyłasz rywalom sygnał: "jestem mocny, trzeba się ze mną liczyć". To nie jest przypadek, że Bartek za każdym razem, kiedy wygrywał IMME, sięgał także po tytuł indywidualnego mistrza świata - mówi.

Dotychczas tylko trzech młodzieżowców stanęło na podium IMME - Piotr Pawlicki (2015), Krystian Pieszczek (2016) i Kacper Woryna (2017). Teraz o podobny sukces powalczą Wiktor Przyjemski i Oskar Paluch. Nasz rozmówca nie daje im jednak większych szans na tak dobry wynik.

- Wiadomo, że jako kibice liczymy na niespodzianki, ale wydaje mi się, że aktualnie dystans między światową czołówką a juniorami jest dużo większy, niż jeszcze parę lat temu - stwierdza były menadżer Falubazu Zielona Góra i KS Toruń. - Widać to na przykładzie Piotra Pawlickiego - już jako junior był jednym z czołowych zawodników Ekstraligi. Moim zdaniem Przyjemski i Paluch nie są jeszcze na takim poziomie, ale życzę im, aby pokazali się z jak najlepszej strony i utarli nosa faworytom  - ocenia.

Kto zatem może przeszkodzić Zmarzlikowi w zdobyciu czwartego z rzędu, a zarazem szóstego w historii tytułu indywidualnego mistrza Ekstraligi?

- Obserwując dotychczasowe sparingi i turnieje, dostrzegam kilku głównych kandydatów do zwycięstwa. W niedawnym meczu "Aniołów" z Falubazem świetnie zaprezentowali się Leon Madsen i Patryk Dudek. Szczególnie ten drugi mi zaimponował i mam wrażenie, że to może być dla niego świetny sezon. Nie można też zapominać o Artiomie Łagucie, który na pewno chciałby udowodnić, że nawet w mocniejszej stawce niż w Grand Prix wciąż może wygrywać. W czołowej piątce widzę również Dominika Kuberę. To właśnie ta czwórka może popsuć szyki Zmarzlikowi - przewiduje Frątczak.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści