Czy menedżer Fogo Unii był na dywaniku u prezesa klubu?

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Drużyna Fogo Unii Leszno
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Drużyna Fogo Unii Leszno

Po przegranej Fogo Unii ze Stalą (41:49), prezes leszczyńskiego klubu Piotr Rusiecki miał wezwać do siebie menedżera Piotra Barona i toromistrza Jana Chorosia. - Spotkanie się odbyło, ale bez toromistrza. Burzy też nie było - wyjaśnia Baron.

Fogo Unia przegrała z Cash Broker Stalą Gorzów. Styl porażki musiał zrobić wrażenie na włodarzach klubu. Zwłaszcza, że drużyna prowadzona przez Piotra Barona miała ostatnio dobrą passę. Wygrała cztery mecze z rzędu, w tym trudny wyjazd z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra (48:42).

- Spotkaliśmy się z prezesem po przegranej ze Stalą, ale burzy nie było - przekonuje Baron. - Nie było też na ostatniej rozmowie z działaczami klubowego toromistrza. Nie ma nerwowych ruchów, nikt nikogo nie wiesza, pracujemy dalej-– dodaje menedżer tłumacząc, że jego wizyta u prezesa była tradycyjnym spotkaniem, a nie wezwaniem na dywanik. - Prezes nawet nie ma dywanu w gabinecie. A w rozmowie z nim nie widzę niczego szczególnego. Mieszkam na stadionie, pod gabinetem prezesa, więc dyskutujemy bardzo często. Prawie codziennie.

- Ostatnio rozmawialiśmy o przegranym meczu, ale nie ma co załamywać rąk - komentuje Baron. - Za dobrze nam szło, straciliśmy czujność, więc taki zimny prysznic przed play-off z pewnością się przyda. Zresztą , i to jest najważniejsze, choć kadra w porównaniu z poprzednim sezonem niewiele się zmieniła, to jesteśmy w czwórce. Janusz Kołodziej zamienił Nickiego Pedersena i z drużyny broniącej się przed spadkiem staliśmy się zespołem, który powalczy o medale - kończy Baron.

ZOBACZ WIDEO Budowa nowego stadionu Orła z lotu ptaka. Widok jest imponujący! (WIDEO)

Źródło artykułu: