Trudny okres w karierze Dawida Stachyry zaczął się w sezonie 2013, kiedy to startował w barwach Wybrzeża Gdańsk. Żużlowiec był co prawda współtwórcą awansu klubu znad morza do najwyższej klasy rozgrywkowej, lecz tamtejsi działacze okazali się niesłowni i nie wywiązali się zapisów kontraktowych. Z problemami finansowymi żużlowiec zmagał się również w mijającym sezonie, gdzie w barwach ŻKS ROW-u Rybnik wystartował w zaledwie pięciu spotkaniach, zdobywając w nich zaledwie piętnaście punktów. Dla żużlowca brak jazdy i funduszy potrzebnych do inwestowania w sprzęt był bardzo niekomfortową sytuacją.
- Moja przyszłość na dziś nie jest zbyt ciekawa, bo mam kilka niewyjaśnionych spraw z sezonu 2013. Mijający sezon też był dla mnie dziwny i wiele się nie najeździłem. Przede wszystkim chciałbym teraz znaleźć stabilizację i trafić tam, gdzie mógłbym regularnie startować. Nie zapomniałem jak się jeździ, jednak wiadomo, że żużel jest sportem kosztownym. Nie ma inwestycji, nie ma sprzętu i nie ma wyników. Trochę jestem w tym temacie poszkodowany i właśnie finanse spowodowały chwilowy kryzys w mojej karierze. Nie mam zamiaru się poddawać. Czekam na lepsze dni - mówił w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
W obliczu niezadowalających wyników sportowych i problemów finansowych, w kuluarach mówiło się nawet, że popularny "Davidoff" może zdecydować się na zakończenie kariery. Dziś wiemy jednak, że zawodnik nie bierze takiego rozwiązania pod uwagę. - Żużel to jest całe moje życie i nie chciałbym tego przekreślać. Przez lata wiele poświęciłem się dla tego sportu. Na to wszystko składają się liczne wyrzeczenia, treningi, inwestycje, pomoc taty, a także kontuzje, z którymi walczyłem. To nie jest książka, którą się przeczyta i do niej się nie wraca. Chciałbym dalej jeździć, aczkolwiek nie będę ukrywał, że mój entuzjazm do żużla został w ostatnim czasie nieco zachwiany - dodał.
Doświadczony niepowodzeniami w poprzednich sezonach, zapowiada, że priorytetem będzie dla niego znalezienie rzetelnego i wypłacalnego klubu. Stachyra przyznaje też, że najchętniej chciałby ścigać się na I- ligowych torach. - Ciężko wypowiadać mi się w temacie mojego przyszłego klubu. Zobaczymy, jakie będą możliwości startów w I lidze, bo nie wydaje mi się, żeby miał być z tym jakiś wielki problem. Nie wykluczam jednak jazdy w II lidze. Chcę po prostu cieszyć się jazdą. Na razie jest dużo niewiadomych. Sporą rolę może odegrać jeszcze regulamin, który będzie obowiązywać w przyszłorocznych rozgrywkach. Tak naprawdę nie wiemy też, w których ligach niektóre kluby będą startować.
W najbliższych tygodniach żużlowiec planuje rozpocząć przygotowania do nowego sezonu. Zacznie je bardzo wcześnie, bo zaraz z początkiem listopada, a nowością będzie współpraca z psychologiem. - Sprawą najważniejszą jest kontrakt, który podpisze z klubem. Jeżeli chodzi o moje przygotowania fizyczne, to zamierzam w tym roku zacząć je nieco wcześniej. Od 1 listopada planuję zajęcia ogólnorozwojowe. Chciałbym za rok wrócić jeszcze mocniejszy fizycznie. Być może nawiąże także kontakt z psychologiem, bo uważam, że w sporcie jest to osoba pożyteczna - ocenił.
W sezonie 2014 Dawid Stachyra był też częstym gościem w telewizji, gdzie wcielał się w rolę eksperta komentując wydarzenia z żużlowych torów. Jeżeli tylko pozwoli mu na to czas, niewykluczone że w podobnej roli jeszcze go zobaczymy.
- W momencie kiedy nie jeździłem w lidze, bywałem zapraszany do telewizji. Niewątpliwie jest to ciekawa sprawa. Przy okazji muszę publicznie podziękować za zaufanie Marcinowi Majewskiemu. Mam nadzieję, że nie przynudzałem kibiców i sprawdziłem się w roli komentatora. Jeżeli kiedyś dostanę jeszcze taką propozycję, to z przyjemnością na taką ofertę przystanę. Myślę, że dla kibica jest to fajne, kiedy o różnych wydarzeniach na torze opowiedzieć może osoba, która doświadczyła tego startując na żużlu - zakończył.