Najpierw zapoznanie z motocyklem, a potem solidne treningi Krzysztofa Kasprzaka

Niemal wszyscy zawodnicy Stali Gorzów stawili się na czwartkowym treningu, który rozpoczął tegoroczne jazdy na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Nie zabrakło też kapitana zespołu, Krzysztofa Kasprzaka.

Zawodnik "żółto-niebieskich" w czasie zimy miał własny tok przygotowań, który stosuje już od kilku lat. Obciążenie związane z jazdą w Grand Prix wymaga dodatkowej pracy. Po krótkim urlopie trzeba było myśleć o kolejnych rozgrywkach. - Do sezonu przygotowywałem się tak, jak co roku, pracując z trenerami, psychologami i fizjoterapeutami m. in. panem Jurkiem Buczakiem. Jestem dobrze przygotowany - stwierdził Krzysztof Kasprzak.

Teraz przyszła już pora na właściwy trening z motocyklem żużlowym. W czwartek Stal Gorzów po raz pierwszy w tym roku wyjechała na testy na owalu przy ul. Śląskiej. - Po zimie jest fajnie wyjechać na tor, który był przygotowany świetnie przez trenera i pana Jarka Gałę, choć wiadomo, jaka nawierzchnia bywa po zimie. Na razie trzeba jeszcze uważać - zauważył uczestnik cyklu GP.

Choć jazda reprezentanta Polski wyglądała przyzwoicie bywały momenty, gdy szarpało na łuku, czy też podnosiło koło na wyjściu. To dopiero pierwsze próbne kółka, więc "Kasper" nie zamierza nakładać na siebie presji. - Z trzy lub cztery treningi trzeba wyjechać na starszych silnikach, typowo treningowych. Na razie jeszcze niczego się nie czuje po zimie i wpierw należy się zapoznać z motocyklem - przyznał 29-latek. Kiedy więc przyjdzie czas na prawdziwe testy? - Mam parę nowych silników i będziemy je próbować podczas sparingów - zdradził Kasprzak.

Gorzowskie próby nie były pierwszymi dla wychowanka Unii Leszno. Wcześniej blond-włosy jeździec trenował już w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie kilku zawodników testowało tłumiki konstrukcji Leszka Demskiego. Żużlowiec "żółto-niebieskich" był zadowolony z jazdy na wspomnianym wydechu. - Były cztery miesiące przerwy, więc jesteśmy zadowoleni, że możemy pojeździć. Tłumik pojechał teraz do Torunia i tam go będą testować. Jest chyba tylko pięciu zawodników, którzy nie chcą tej "rury", a reszta jest za. Motocykl zachowuje się tak, jak kiedyś. Można przykręcić gaz i odkręcić z powrotem, a motor zbierze się w tych koleinach i jedzie szybciej. Pierwszy raz od trzech lat mi okulary przyciskało na końcu prostej. Mam nadzieję, że wprowadzą tę konstrukcję - opisywał swoje wrażenia zawodnik.

Nie ulega wątpliwościom, że polska konstrukcja to wynalazek, który musi wejść do obiegu. FIM nie nadał jednak homologacji temu tłumikowi. Mimo tego polskie władze rozważają wprowadzenie go w krajowych rozgrywkach. Nie jest jednak na to za późno? - Z tym tłumikiem będzie lepszy żużel dla nas, kibiców, tunerów, jak również pod względem kosztów i przede wszystkim bezpieczeństwa. Trzy lata temu "Kinga"
wprowadzili nam w poniedziałek, a w niedzielę mieliśmy ligę. Teraz jest jeszcze miesiąc czasu, więc myślę, że damy radę - ucina Krzysztof Kasprzak.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: