Po prawie dziesięciu latach przerwy - Maciej Janowski w ubiegłym roku zdecydował się powrócić na brytyjskie tory. Były zawodnik klubów ze Swindon (2010, 2011), King's Lynn (2012) oraz Poole (2013-2015) związał się z Oxford Spires. Polakowi nie wiodło się jednak tak, jakby tego oczekiwał. Jego średnia z pułapu ośmiopunktowego szybko spadła, a w pierwszych siedemnastu spotkaniach - tylko raz osiągnął dwucyfrową zdobycz punktową.
Końcówka była już znaczni lepsza w wykonaniu wrocławianina. Peter Schroeck, menedżer ekipy z Oksfordu nie ukrywa jednak, że zarówno na torze, jak i poza nim Janowski pokazał wystarczająco dużo, by sądzić, że najlepsze dopiero przed nim. - Maciej uwielbia techniczną stronę jazdy na żużlu - podkreśla Schroeck, którego cytuje "Speedway Star".
- Gdy teraz z nim rozmawiasz, mówi, że się poprawił i na nowo odnalazł radość z jazdy w Oksfordzie, nawet jeśli początkowo było to dla niego spore wyzwanie - dodaje promotor zespołu.
ZOBACZ WIDEO: To był hit okienka transferowego. Madsen zarobi fortunę?!
Schroeck podkreśla, że tory w Manchesterze, Sheffield czy King's Lynn są bliższe tym z jakimi zawodnicy spotykają się w Polsce, stąd też na przykład Janowi Kvechowi łatwiej było się odnaleźć na domowym owalu. A co z Janowskim?
- Nikt nie był wobec Macieja bardziej krytyczny niż on sam. Jest bardzo dumny ze swojej jazdy i wykonał dla nas świetną robotę, zwłaszcza pod koniec sezonu, gdy rzeczywiście zaczął jechać na najwyższym poziomie - przyznaje promotor.
W Oxford Spires wierzą, że Janowski znalazł odpowiednie ustawienia, które działają na brytyjskich torach, choć akurat domowy owal Polaka różni się od pozostałych obiektów. - Spodziewam się, że od początku pokaże zupełnie innego zawodnika niż ten, który wrócił w 2024 roku.