Jego obecność była o tyle niespodziewana, że wszystko wskazuje na to, że władze Gezet Stal Gorzów ostatecznie wycofały się z pomysłu zaangażowania legendy klubu do pomocy obecnemu sztabowi szkoleniowemu. Choć prezes Dariusz Wróbel jeszcze w listopadzie deklarował, że trener Stanisław Chomski będzie pojawiał się w parku maszyn podczas meczów, to dziś takiego tematu już nie ma.
Mimo to Chomski pojawił się na stadionie Stali już podczas drugiego tegorocznego treningu drużyny. Podczas zajęć siedział na trybunach i to w sektorze przeznaczonym dla zawodników i ich teamów.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Michelsen, Krużyński, Lorek i Gajewski
Okazuje się jednak, że obecność na treningu nie jest zapowiedzią wielkiego powrotu do Stali.
- Byłem tam jako kibic i zapewniam, że znam swoje miejsce. Nie chodziłem po parku maszyn i nie traktowałem treningu jak spotkania towarzyskiego. Wcześniej spytałem sztabu szkoleniowego, czy mieliby coś przeciwko, gdybym pojawił się w roli kibica. Przez cały trening siedziałem w jednym miejscu i nikomu nie przeszkadzałem - wyjaśnia okoliczności Stanisław Chomski.
W tym roku szkoleniowiec skupia się na pomocy Kamilowi Brzozowskiemu w Ostrowie Wielkopolskim, ale jego rola będzie mniejsza niż wydawało się to jeszcze w grudniu. - O pomocy Stali nikt ze mną nie rozmawiał - dodaje szkoleniowiec. Cały czas podkreśla, że nie interesuje go powrót do pracy w roli pierwszego trenera.
Obecność swojego trenera nie uszła uwadze jego byłych podopiecznych. Chomski wciąż cieszy się wielkim uznaniem zawodników, a do byłego szkoleniowca regularnie podchodzili żużlowcy i z nim rozmawiali.
Tematu łatwo się domyślić, bo wciąż wiele do życzenia pozostawia stan gorzowskiego toru. Z tego powodu liderzy Stali, choć pojawili się na zajęciach, to ich obecność na torze była jedynie symboliczna.
Z okazji do pokręcenia kółek skorzystały za to przede wszystkim wschodzące gwiazdy klubu, czyli Adam Bednar i Damir Filimonow.