Andrzej Puczyński zakochał się w żużlu jako dziecko. Już po pierwszej wizycie na stadionie wiedział, że chce zostać zawodnikiem Włókniarza Częstochowa. Był znany jako walczak, który nie potrafił udźwignąć presji. 3 lutego obchodzi 58. urodziny.
Puczyński pełnił wiele ról w Włókniarzu Częstochowa: zawodnik, mechanik, toromistrz, a w końcu trener młodzieży. Z klubem związany był niemal całe życie. Gdy stracił miejsce w składzie, nie chciał startować gdzie indziej. Kochał Włókniarz i postanowił zakończyć karierę w wieku 27 lat. Po latach przyznał, że nie żałuje tej decyzji, choć mógł jeszcze kilka lat spędzić na torach.
W rodzinie Puczyńskich motocykle były obecne od zawsze. Interesował się nimi dziadek, a pasja ta przeszła na ojca i samego Andrzeja. Jako dziecko został zabrany na stadion żużlowy, by obejrzeć mecz i dopingować Włókniarza. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Poszedł w ślady starszego brata Jarosława, który ścigał się głównie jako junior. W latach osiemdziesiątych, gdy Włókniarz przeżywał kryzys, rozpoczęła się kariera Andrzeja.
ZOBACZ WIDEO: Stanowcza reakcja miliardera. Falubaz będzie pozywał dziennikarzy?
- Być może brat się obrazi, ale po prostu wiekowo mnie wyprzedził. Miłość do motocykli zaszczepili u mnie dziadek z ojcem. Brat był starszy i miał możliwość wcześniejszego zapisu do szkółki - wspominał Puczyński w programie "W Paszczy Lwa" na kanale CzewaTV.
Puczyński miał łatkę niespełnionego talentu. Sztab szkoleniowy liczył, że wreszcie odpali. - Ciągle niespełnionym talentem jest Andrzej Puczyński. Ten chłopak daje z siebie wszystko, jest niezwykle pracowity i ambitny, ale słaba psychika powoduje, że spala się podczas zawodów - mówił Wiktor Jastrzębski, ówczesny trener Puczyńskiego.
Sam "Andzia" przyznał, że sukcesów nie odnosił, a w domu stoi "jakiś jeden czy dwa małe pucharki". Cieszył się jednak z tego, co robił i że mógł jeździć. - Na pewno nie doszedłem do takich wyników, o jakich marzyłem. Bardzo chciałem i starałem się nie zawieść kibiców i to powodowało paraliż - powiedział Puczyński.
Popularny "Andzia" zakończył karierę w 1994 r., mając zaledwie 27 lat. Stracił miejsce w składzie Włókniarza, który zaczął ściągać skuteczniejszych seniorów. Puczyński przegrał rywalizację o miejsce w składzie, ale nie chciał jeździć gdzie indziej. Miłość do Włókniarza wygrała.
- Na pewno miałem wiele ofert, ale przede wszystkim myślałem o tym, że tu jest mój dom, mój Włókniarz. Rodzina przez moją miłość przeżyła wiele problemów. Nie żałuję tej decyzji - dodał.
Kilka lat temu Puczyński był cenionym toromistrzem, który potrafił świetnie przygotować nawierzchnię. Dawały jednak znać o sobie demony, które sprawiały, że Puczyński narobił sobie problemów.
Podczas swojej kariery poświęcił wiele dla Włókniarza. - Takie warunki były w klubie, nie narzekam na to, bo takie były czasy. Jechało się na tym, co było. Wymieniać można byłoby dużo kontuzji, jakie miałem. Mój zapęd studziły właśnie urazy - powiedział.