Obecnie śmiało można mówić o największym żużlowym skandalu w ostatnich latach. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że najbliższy ważny sprawdzian żużlowa reprezentacja Polski będzie miała w październiku podczas zmagań w Speedway of Nations. Pewnie do tego czasu kurz opadnie.
- Przez kilka dni codziennie byliśmy informowani o wyjątkowej atmosferze w reprezentacji i wspaniałych aktywnościach. A w piątek okazało się, że lider Maciej Janowski w nosie miał te atrakcje i bez zgody trenera opuścił zgrupowanie, bo... poleciał do Polski na wesele - mówi nam legendarny trener reprezentacji Marek Cieślak.
ZOBACZ WIDEO: Stanowcza reakcja miliardera. Falubaz będzie pozywał dziennikarzy?
I dodaje: - Przyznam, że nawet nie wiem, jak to skomentować.
Zasady były znane wcześniej
Sytuacja nie jest zupełnie nowa. Otóż kilka lat temu Cieślak musiał pożegnać się z kadrą w efekcie konfliktu właśnie z... Janowskim o przyjazd na jeden ze sparingów kadry. Wtedy kapitan reprezentacji także miał ważniejsze sprawy na głowie.
Rok temu z kolei jako jedyny z szerokiego grona uczestników Grand Prix nie pojechał na oficjalną prezentację do Paryża.
Tym razem, mimo kilku ostrzeżeń, żużlowiec zlekceważył zakaz obecnego selekcjonera Rafała Dobruckiego i w piątek samowolnie opuścił zgrupowanie reprezentacji na Malcie. Wrócił na obóz po kilkunastu godzinach, gdy zorientował się, że wywołał burzę.
Ale wcześniej, w sobotę około południa, na sprawę szybko i stanowczo zareagowały władze Polskiego Związku Motorowego, które wykluczyły zawodnika z kadry narodowej, co automatycznie oznacza także wykluczenie z udziału w eliminacjach do wszystkich międzynarodowych imprez.
Zaraz po tej decyzji niczego nieświadomy Janowski zdążył jeszcze nagrać filmik na media społecznościowe, w którym przedstawił swój punkt widzenia. Chwilę potem pojechał na trening rowerowy z resztą kolegów z reprezentacji. Była to też okazja, podczas której zawodnicy zamanifestowali, że stoją za nim murem (wrzucali zdjęcia do mediów społecznościowych).
Gdy kryzys wydawał się zażegnany, Janowski usłyszał od trenera Dobruckiego, że kilka godzin wcześniej został wyrzucony z kadry. 33-latek zdążył jeszcze przespać się w hotelu i rano znów samotnie ruszył do ojczyzny.
PZM murem za Dobruckim
- Trener kadry już wcześniej prosił kadrowiczów, by podeszli do sprawy poważnie i ostrzegł, że tym razem wymaga od nich stuprocentowego profesjonalizmu. Od początku było ustalone, że nie będzie zgody na żadne wcześniejsze wyjazdy - mówi nam jedna z osób pracująca przy reprezentacji Polski. - Tuż przed opuszczeniem hotelu Janowski spytał o możliwe konsekwencje i usłyszał, że karą może być wykluczenie. Mimo to poleciał - dodaje nasz informator.
Oficjalnie nikt z przedstawicieli PZM o skandalu nie chce mówić, podobnie zresztą jak sam Janowski. Trener Dobrucki od kilku dni jest nieuchwytny, nie ma go nawet na filmikach z treningów, wrzucanych regularnie w mediach społecznościowych.
Selekcjoner mógł się przestraszyć konsekwencji, bo od piątku to właśnie on jest uznawany przez kibiców za głównego winowajcę zamieszania. W jednej z ankiet na naszym portalu (wzięło w niej udział 1885 osób) aż 83 proc. ankietowanych stanęło po stronie Janowskiego, tylko 17 proc. przyznaje rację w sporze Dobruckiemu.
Oliwy do ognia dolało nagranie Janowskiego, w którym zawodnik twierdzi, że gdy poprosił selekcjonera o zwolnienie z trzech ostatnich dni obozu, usłyszał od Dobruckiego: "Powinieneś mnie okłamać".
Wydaje się jednak, że na zmianę na stanowisku się nie zanosi. Jednym z argumentów za utrzymaniem Dobruckiego jest opinia, że logistycznie znakomicie zorganizował... maltańskie zgrupowanie.
Problemem w przyszłości mogą okazać się jednak jego relacje z pozostałymi kadrowiczami, którzy w sporze stanęli po stronie Janowskiego. O wielkiej wolcie co prawda nie ma mowy, bo nikt z kadrowiczów do tej pory nie ośmielił się na publiczne zaatakowanie Dobruckiego, ale z nieoficjalnych informacji wiadomo, że zawodnicy dali już znać trenerowi o swoim niezadowoleniu.
Kadrowicze wściekli na trenera
- Po rozmowach ze stronami konfliktu wierzę, że jest szansa na złagodzenie sytuacji. Maciek potrzebuje kadry, a kadra jego - uważa były znakomity zawodnik, prezes stowarzyszenia żużlowców "Metanol" i ekspert Canal+ Krzysztof Cegielski. - Wierzę w kompromis - dodaje.
Z kolei Marta Półtorak, prezes firmy Marma Polskie Folie, która od niedawna jest nowym sponsorem kadry mówi, że nie podoba jej się to zamieszanie. - Obóz kadry to ważna sprawa, bo chodzi o budowanie relacji. Poza tym przygotowanie kondycyjne też jest ważne dla każdego zawodnika - ocenia w rozmowie z naszym serwisem.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Szuja jakich mało.Przypomina np.Stępniewskiego i jemu podobnyc darmozjadów z koryta żużlowego.
Odejdz człeku i daj sob Czytaj całość