Żużel. Castagna przyjechał do Polski. Kibice nie mają powodów do optymizmu

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Armando Castagna (członek FIM) i Paul Bellamy (dyr. zarządzający BSI)
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Armando Castagna (członek FIM) i Paul Bellamy (dyr. zarządzający BSI)

Po listopadowym - odbywającym się we Wrocławiu - spotkaniu Komisji Wyścigów Torowych FIM obiecywano sobie bardzo dużo. Były prezes PZM Andrzej Witkowski wskazywał to miejsce, jako idealne do załatwienia polskich interesów. Nic z tego nie wyszło.

W spotkaniu najważniejszych żużlowych działaczy na świecie Polskę reprezentowali Piotr Szymański i Wojciech Stępniewski. Zdziwią się jednak ci wszyscy, którzy liczyli, że obrady przedstawicieli FIM zakończą się konfrontacją z przewodniczącym komisji, Armando Castagną i choć odrobinę zmienią jego politykę względem światowego żużla.

Już wiadomo, że nic takiego raczej się nie zdarzy, a na pewno nie będziemy tego zawdzięczali wrocławskiemu spotkaniu. Podczas zebrania w międzynarodowym gronie nie została poruszona praktycznie żadna z najgorętszych obecnie kwestii.

Polscy działacze już dawno uznali, że jeśli ich protesty coś dobrego mają przynieść, to trzeba rozmawiać z przedstawicielami Warner Bros. Discovery Sport. To właśnie w ich rękach są tak naprawdę wszystkie kluczowe decyzje dotyczące rozgrywek o mistrzostwo świata w tradycyjnej odmianie żużla. Polacy więc znacznie chętniej zamierzają rozmawiać z Jeanem Baptistem Ley'em niż właśnie z Castagną.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent

Choć wrocławskie spotkanie wydawało się idealnym miejscem, to ostatecznie nie podjęto podczas niego żadnych rozmów dotyczących ewentualnego powrotu do międzynarodowego ścigania Emila Sajfutdinowa, czy Artioma Łaguty. Ten temat w ogóle nie został poruszony, a to dość mocno utrudnia im zmagania o powrót do Grand Prix. Przynajmniej na razie dla FIM ten temat nie istnieje, a na podjęcie poważniejszych rozmów w sprawie uregulowania ich statusu nie zdecydowała się nawet zadeklarowana zwolenniczka ich jazdy w GP, Darija Pavlic.

Polacy nie zdecydowali się też na dalsze eskalowanie konfliktu wokół braku dzikich kart dla żadnego z polskich zawodników. Wbrew oczekiwaniom naszego środowiska, Castagna tym razem nie usłyszał więc słów krytyki, a także nie rozmawiano na temat ewentualnego rozwiązania tego kryzysu. Działacze przekonują, że Komisja Wyścigów Torowych FIM to nie miejsce na wolne dyskusje, stąd brak podniesienia najgłośniejszych tematów.

Choć obecnie władze polskiego żużla nie chcą komentować konfliktu z promotorami Grand Prix, to już wiadomo, że kluczowe w tej sprawie może okazać się zdanie przedstawiciela Warner Bros. Discovery Sports, Jeana Baptiste'a Ley'a. Możliwym kompromisem może być realizacja polskiego postulatu o rezygnacji z dzikich kart w kolejnych latach. Rozmowy na ten temat cały czas trwają.

Komentarze (33)
avatar
Hampelek
14.11.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Siedzieli cicho na spotkaniu xd 
avatar
Möchomorek
13.11.2024
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
@R_kwiatkowska - kiedyś to przyjeżdżały baby z jajami, teraz to już nie, bo są hipermarkety, albo jest żabka za rogiem. Jednak to dalej kobiety mają jaja, mężczyźni mają jądra ... rzekomo. 
avatar
_R-Ó-Ż-A_
13.11.2024
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Pytam polskich władz żużla... Puka, przekaż to nie tylko ode mnie.
Ktoś ma JAJA w Polsce, czy tylko kobiety? 
avatar
Möchomorek
13.11.2024
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
@P_CKM - właśnie w momencie jak zabrali podprowadzające stwierdziłem, że SGP się skończyło 
avatar
PawloCKM
13.11.2024
Zgłoś do moderacji
10
1
Odpowiedz
Robią z tą piękną i emocjonującą dyscypliną co chcą. To już przesada , że Polska dzięki której najwięcej zarabiają nie ma nic do powiedzenia ! Kibice zaś są zmuszeni oglądać ten GPcyrk nawet b Czytaj całość