Do tej pory Maciej Janowski zwykle po cichu dogadywał się z władzami Betard Sparty Wrocław, a przedstawiciele innych klubów nawet nie brali pod uwagę jego transferu. W tym roku bardzo długo było podobnie.
Wywiad jednak zmienia niewiele, a patrząc na to, co działo się wokół zawodnika do tej pory, trudno odnieść wrażenie, że to coś więcej niż tylko próba wywarcia presji na klub, by ten wyłożył na stół większe pieniądze. Z naszych informacji wynika bowiem, że wywiadu nie poprzedziła akcja wysyłania ofert. Część działaczy co prawda już od jakiegoś czasu wiedziała o impasie w negocjacjach Janowskiego ze Spartą, ale nawet to niespecjalnie zachęciło ich do powalczenia o kontrakt zawodnika.
Problemem jest to, że obecnie zdecydowana większość klubów ma już dopięte kadry i choć Janowski mógłby spróbować przewrócić układankę, to na razie nie wyszedł z taką inicjatywą, a działacze nie wierzą, że naprawdę jest gotowy opuścić Spartę. Choć zbadaliśmy sprawę w kilku klubach, to żaden z nich nie otrzymał w ostatnim czasie sygnału od Janowskiego o chęci rozpoczęcia negocjacji. Takie sondowanie nie byłby niczym niezwykłym, bo podobnie zachowuje się wielu zawodników, którzy choćby wstępnie rozważają zmianę barw klubowych.
ZOBACZ WIDEO: Ogromny budżet Texom Stali. "Jak będzie trzeba, to go podwoimy"
Wszystko wskazuje na to, że w przypadku wrocławianina na razie za słowami w wywiadzie nie poszły żadne czyny, które mogłyby bardziej uwiarygodnić jego odejście z macierzystego klubu. Zwłaszcza, że rzecznik Sparty, Adrian Skubis przyznał, że klub jest gotowy spełnić wymagania finansowe zawodnika, ale uzależnił to od osiągnięcia w przyszłym sezonie średniej 2,00 pkt/bieg.
Zresztą większość działaczy uważa, że nawet zainteresowanie kontraktem Janowskiego na kolejny sezon nie ma w tym momencie sensu, bo żużlowiec najpierw musi zakończyć rozmowy we Wrocławiu i dopiero wtedy ktoś inny mógłby wejść do gry. Z obecnych ekstraligowców z takiego prezentu teoretycznie mogliby skorzystać działacze NovyHotel Falubazu i ZOOleszcz GKM-u. Zielonogórzanie mają co prawda dopięty skład na kolejny sezon, ale Janowski mógłby jeszcze zastąpić w koncepcji Taia Woffindena. GKM z kolei wciąż szuka Polaka i zapewne znalazłby dodatkowe pieniądze na transfer Janowskiego. Nieco później do gry o niego mógłby wkroczyć także beniaminek.
Przedstawiciele klubów raczej sceptycznie podchodzą jednak do piątkowych rewelacji, a w środowisku nie ma zbyt dużej wiary w to, że Janowski faktycznie nie dojdzie do porozumienia z prezesem Sparty, Andrzejem Rusko. Ten rozłam w relacjach dwóch panów, inne kluby być może będą chciały wykorzystać, ale dopiero za rok. Wtedy walka o Janowskiego faktycznie może być znacznie większa.
Brak wiary w sensacyjny transfer wynika także z tego, że Sparta jest w tym momencie praktycznie skazana na Janowskiego. Jedynym kandydatem do zastąpienia wrocławianina mógłby być jeszcze Leon Madsen, ale wyciągnięcie go z Falubazu nie dość, że graniczyłoby z cudem, to zupełnie zaprzeczyłoby filozofii wrocławskiego klubu.
Czytaj więcej:
Drastyczna kara dla Falubazu. PGE Ekstraliga robi porządek
Stanął po stronie Szymona Woźniaka