Nicki Pedersen w tym sezonie debiutuje w roli menadżera Reprezentacji Danii, gdzie zastąpił Hansa Nielsena. Trzykrotny indywidualny mistrz świata od początku mocno jest zaangażowany w to, co dzieje się z zawodnikami z jego ojczyzny. Bywa na turniejach SGP i TAURON SEC.
Pedersen od wielu tygodni podkreślał, że pewniaków do jazdy w kadrze podczas DPŚ ma trzech - Leona Madsena, Mikkela Michelsena i Andersa Thomsena, a czwartym wyborem okazał się być Rasmus Jensen.
- Odbyłem wiele rozmów z naszymi zawodnikami. Uzgodniliśmy, że aby osiągnąć sukces, to musimy sobie wzajemnie pomagać, bo tylko tak możemy zdobyć medal - powiedział Pedersen w rozmowie z serwisem DMU Sport.
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Cierniak kolekcjonuje buty. Liczba robi wrażenie
Duży ból głowy zawodnik ZOOleszcz GKM-u Grudziądz miał z piątym do jazdy we Wrocławiu. Początkowo tym, który będzie rezerwowym. Ostatecznie Pedersen postawił na... siebie, ale nie w roli tego, który będzie oczekującym, a w podstawowym zestawieniu. Na rezerwie znalazł się Jensen. - Mam największe doświadczenie w Drużynowym Pucharze Świata, więc byłem oczywistym kandydatem do składu - dodał Duńczyk.
Żużlowiec rodem z Odense w swoim CV ma aż dwanaście medali drużynowych mistrzostw świata oraz drużynowego pucharu świata. - Jako jeżdżący menadżer mogę dać dużą siłę naszemu zespołowi. Cały czas jeżdżę, więc dzięki temu dokładnie wiem, jak zmieniają się warunki. A dla mnie ważne jest również to, że każdemu w zespole daję miejsce zgodnie z indywidualną formą - skomentował Pedersen.
Czytaj także:
Słowa dotrzymali i żużel wrócił do Świętochłowic. "Warto polegać na pewnych ludziach"
Po wielu latach intensywnych działań dopięli swego. "Dla tych kibiców warto to robić"