W marcu Nicki Pedersen zamierza powrócić na tor po fatalnej kontuzji, jakiej nabawił się w czerwcu w polskiej PGE Ekstralidze. Trzykrotny mistrz świata na torze w Grudziądzu doznał m.in. skomplikowanego złamania biodra. Chociaż część środowiska obawiała się, że uraz zmusi 45-latka do zakończenia kariery, to ten ani przez chwilę nie myślał o takiej decyzji.
- Chcę kończyć karierę w dobrym stylu, a nie po wielkiej kraksie, więc sezon 2023 będzie dla mnie ważny. Moją siłą jest to, że już wcześniej miałem poważne wypadki. Jeśli ciało czuje się dobrze, to psychicznie jestem gotowy do tego, by odkręcać gaz na maksa - zapowiedział Pedersen w rozmowie z dr.dk.
Do wypadku Pedersena doszło przy prędkości ponad 100 km/h. Jego kość została wepchnięta do miednicy, która z kolei uszkodziła biodro. - Bolało jak diabli. Od początku zdawałem sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. To było najtrudniejsze przeżycie w moim życiu - dodał zawodnik ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, który w pewnym momencie brał 25 środków przeciwbólowych dziennie.
ZOBACZ "Ewolucja" w Grand Prix. Zmarzlik mówi o zmianie, którą chciałby u siebie wprowadzić w 2023 roku
- Nigdy nie myślałem o kończeniu kariery, nawet gdy leżałem w szpitalnym łóżku, po tym jak wyprostowali mi nogę. Myślałem wtedy, że wkrótce znów będę na motocyklu. Gdy wszystko cię tak boli, gdy dokonujesz jakichś przemyśleń, to nie jest czas na odstawianie motocykla - skomentował Pedersen.
Duńczyk zdradził serwisowi dr.dk, że chciałby jeździć na żużlu co najmniej do 50. roku życia. Dlaczego, skoro ten sport przyniósł mu już tyle bólu? I w sytuacji, gdy Pedersen ma już zabezpieczoną opcję na przyszłość, bo właśnie został trenerem duńskiej kadry. - Ludzie tego nie potrafią zrozumieć, ale ścigam się od momentu, gdy skończyłem 11 lat. Nadal mam pasję do tego sportu. Powinieneś żyć swoimi marzeniami tak długo, jak to tylko możliwe - powiedział.
- Jestem pewien, że przyjdzie moment, gdy bieganie czy też godziny spędzone na siłowni, nagle przestaną dawać frajdę. Wtedy odwieszasz kombinezon na półkę. Jednak taki moment jeszcze nie nadszedł - dodał.
Nowym wyzwaniem dla Pedersena jest praca w roli trenera kadry. W sezonie 2023 rozegrany zostanie finał DPŚ, do którego jako szkoleniowiec będzie musiał powołać czterech najlepszych seniorów w kraju. Czy widzi siebie samego w tym gronie? - Dla mnie sytuacja jest prosta. Nie muszę się już kłócić z trenerem o to, kto powinien być w kadrze. Mogę wybrać siebie, ale nie przyszłoby mi do głowy, aby wystawia samego siebie, jeśli nie będę w najlepszej formie - przyznał.
- Czuję, że mogę jeździć na poziomie młodszych zawodników. Nadal jestem czołowym żużlowcem w tych ekipach, w których jeżdżę. Dopóki nie zajmę sobie głowy czymś innym, to będę kontynuował ściganie - podsumował.
Czytaj także:
Zmarł były zawodnik ROW-u Rybnik, wicemistrz Polski z 1980 roku
Nowi ludzie wchodzą do gdańskiego żużla. Zmiany w szkoleniu