Należy się spodziewać, że to tak naprawdę dopiero początek wielkich pieniędzy, a wynik finansowy żużlowej Sparty Wrocław za sezon 2022 może być... nawet dwukrotnie lepszy. Prezes wrocławskiego klubu znalazł sposób na uczynienie z żużlowego ośrodka maszynki do zarabiania pieniędzy.
Opublikowane niedawno sprawozdanie finansowe obejmuje jedynie rok 2021, kiedy to w PGE Ekstralidze obowiązywał jeszcze poprzedni kontrakt telewizyjny, który zapewniał klubom "jedynie" 2,5 mln złotych rocznie. Od 2022 roku żużlowe kluby zarabiają z telewizji 6,5 mln złotych i choć mają także dodatkowe koszty, to jednak przy dobrym zarządzaniu wciąż wiele mogą odłożyć.
Betard Sparta Wrocław jest wzorem dla innych klubów i to nie tylko pod względem sportowym, ale przede wszystkim organizacyjnym i biznesowym. Choć miniony sezon zakończyli zaledwie na piątym miejscu, to mogą się poszczycić ponad 90-procentowym zapełnieniem obiektu. Jeszcze przed sezonem sprzedali tyle karnetów, że na wiosnę poważnie brali pod uwagę zamknięcie przedsprzedaży, by zostawić pulę biletów dla nowych kibiców. W tym roku sprzedaż karnetów trwa dopiero trzy tygodnie, a wykupionych zostało już grubo ponad sześć tysięcy abonamentów. Dochody ze sprzedaży biletów to jednak tak naprawdę niewielka część budżetu klubu.
Największym sukcesem prezesa Andrzeja Rusko jest zgromadzenie wokół Sparty ogromnej liczby sponsorów, wśród których nie ma co prawda międzynarodowych koncernów, ale jest większość lokalnych liderów i firm doskonale kojarzonych we Wrocławiu. Przedsiębiorcy doceniają sukces wrocławskiego klubu, dlatego chętnie reklamują się przy okazji meczów PGE Ekstraligi, a także zawodów Grand Prix. Działacze z szacunkiem traktują każdego partnera, a w okresie zimowym chwalą się umowami sponsorskimi w mediach społecznościowych.
ZOBACZ Majewski i Gollob doczekali się nagrody. Będzie druga część filmu "Czas"?
Nie do przecenienia jest także wsparcie miasta, które przeznacza rokrocznie 3,2 mln złotych na żużel, a do tego pomaga przy organizacji zawodów Grand Prix.
Zeszłoroczny sukces i zamknięcie mistrzowskiego sezonu zyskiem wynoszącym 4,2 mln złotych, to nie jest zresztą pierwszym osiągnięciem tego typu dla żużlowych działaczy z Wrocławia. Pod koniec 2020 roku, czyli trudnego roku "covidowego" klubowi udało się osiągnąć zysk 3,1 mln złotych.
- Jesteśmy stabilnym klubem i budujemy stabilne relacje z naszymi partnerami. Większość naszych sponsorów jest z nami na dobre i na złe, bez względu na wynik, czy inne okoliczności. Jesteśmy postrzegani jako sprawna organizacja, a to zachęca kolejne firmy do większego zaangażowania - komentuje nasze informacje Adrian Skubis, rzecznik prasowy Sparty. - Ewenementem jest także to, że jako jedyni podchodzimy zupełnie spokojnie do kolejnych okresów transferowych. Nasi liderzy związali się z klubem trzyletnimi kontraktami, a zarząd patrzy na wszystko z wyprzedzeniem. Nie znam wyniku finansowego za mijający rok, ale mogę zapewnić, że wszystko funkcjonowało na podobnym poziomie, jak w poprzednich latach - dodaje.
Wiele więc wskazuje, że Sparta Wrocław w najbliższych latach wciąż będzie walczyć o złoty medal mistrzostw Polski, a każdy kolejny sezon będzie kończyć z kilkoma milionami zysku. Nie ma się zresztą czemu dziwić, bo z domowych meczów uczynili widowiska, które nie mają sobie równych w regionie, a to wszystko tylko zwiększa zainteresowanie sponsorów, którzy na stadionie we Wrocławiu znaleźli miejsce nie tylko do relaksu, ale także zawiązywania relacji biznesowych z innymi przedsiębiorcami.
Andrzej Rusko to jeden z najbardziej doświadczonych polskich działaczy sportowych, który w sporcie funkcjonuje od ponad 30 lat i choć często jest krytykowany za metody w dążeniu do sukcesu, to nie da się mu odebrać tytułu jednego z najsprawniejszych polskich menedżerów. 71-latek, poza zaangażowaniem w żużel, znany jest także jako jeden ze współzałożycieli telewizji Polsat, czy prezes Ekstraklasy piłkarskiej w latach 2005-2012. W Sparcie jest zresztą nie tylko prezesem, ale także współwłaścicielem.
Niedługo do żużlowych "maszynek" do zarabiania pieniędzy może dołączyć także tegoroczny mistrz Polski Motor Lublin, który od kilku lat konsekwentnie podąża drogą zbliżoną do tej, którą przeszli wrocławianie.
Za chwilę może się więc okazać, że prowadzenie klubu sportowego w Polsce nie tylko nie będzie wiązało się z ciągłym dopłacaniem ogromnych pieniędzy, ale będzie gwarantowało stały, bardzo wysoki zysk. To z kolei może przełożyć się na rozwój całej dyscypliny.
Mateusz Puka, dziennikarz WP Sportowefakty
Czytaj więcej:
Przebył 28 tysięcy kilometrów w tydzień
Udana akcja działaczy Włókniarza