Niespodzianka w Częstochowie. Włókniarz potraktowany tak samo jak Raków

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: kibice zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: kibice zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa

Przyszły sezon może być historyczny dla fanów sportu w Częstochowie. Wszystko dlatego, że realną szansę na mistrzostwo Polski mają oba kluby z tego miasta. Raków jest liderem PKO Ekstraklasy, a Włókniarz zbudował dream-team na PGE Ekstraligę.

Dużo wątpliwości było zwłaszcza wokół Włókniarza Częstochowa, który co prawda ma doskonały skład, ale wszyscy zadawali sobie pytanie, czy działaczom uda się spiąć budżet, by zadowolić wszystkie swoje gwiazdy. Z pomocą przyszli miejscy radni.

Jeszcze do niedawna wydawało się, że klub będzie mógł liczyć na zaledwie 0,5 mln złotych z budżetu miasta w ramach umowy na promowanie go przez sport. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że dla organizacji, którego wydatki w przyszłym roku mogą osiągnąć zawrotną kwotę przynajmniej 16-18 mln złotych, to zaledwie kropla w morzu potrzeb. W ostatnich tygodniach władze klubu skupiały się więc przede wszystkim na poprawieniu relacji z miastem i zwiększenie przyszłorocznego wsparcia.

Misja zakończyła się sukcesem, a podczas ostatniej tegorocznej Rady Miasta Częstochowa doszło do zaskakującego zwrotu akcji.

ZOBACZ Żużel. Tomasz Gollob o zachowaniu trenera: rozgrzeszam go

- Przedstawiciele dwóch klubów w Radzie Miasta złożyli propozycję, by podwyższyć kwoty na promocję poprzez sport. Ostatecznie uznaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli miasto wyda na profesjonalny sport sześć milionów złotych, a pieniądze trafią po równo pomiędzy dwa kluby występujące w najwyższych klasach rozgrywkowych - relacjonuje radny Częstochowy, Łukasz Banaś. - Prezydent Częstochowy ostatecznie przychylił się do naszego wniosku i złożył autopoprawkę do swojego projektu budżetu. Ten został ostatecznie zaakceptowany przez większość radnych - dodaje.

W przypadku Raków Częstochowa najnowsza decyzja władz miasta nie ma takiego znaczenia, bo klub już w poprzednim sezonie osiągnął budżet na poziomie 50 mln złotych, a z kontraktu telewizyjnego otrzymał 33 mln złotych. W kolejnym roku te kwoty będą dużo wyższe i klub nie musi się martwić o finanse.

Inaczej było w przypadku Włókniarza, który zbudował rekordowo drogi skład w oparciu o dwie duńskie gwiazdy cyklu Grand Prix, czyli Mikkela Michelsena i Leona Madsena. Obaj zawodnicy mogą w przyszłym roku bez większych problemów zainkasować z klubu nawet po trzy miliony złotych. Tylko nieco mniej dostaną krajowi żużlowcy, czyli Kacper Woryna, Maksym Drabik i Jakub Miśkowiak, a każdy z nich przy dobrej formie może zakończyć sezon z przychodem na poziomie dwóch milionów złotych. Oprócz tego klub ma na utrzymaniu prężnie funkcjonującą szkółkę w każdej kategorii wiekowej, grupę juniorów, a także drużynę w lidze U24. Nie ma się więc co dziwić, że dla częstochowian liczy się każdy grosz.

Dzięki trzem milionom złotych władze Włókniarza mogą już spokojniej patrzeć w przyszłość i skupiać się na sporcie. Na większe wsparcie z miasta w PGE Ekstralidze mogą liczyć tylko w Lublinie i Wrocławiu, czyli... u dwóch najgroźniejszych rywali w drodze po mistrzostwo Polski.

Mateusz Puka, dziennikarz WP Sportowefakty

Czytaj więcej:
Prezes klubu pochwalił się zdjęciem z Obajtkiem
Ukłon Sparty w stronę Czugunowa

Źródło artykułu: WP SportoweFakty