Długo polski sport żużlowy był domeną mężczyzn. Jednak jako nastolatka chciała to zmienić Klaudia Szmaj. Jej marzeniem było zdanie egzaminu na licencję "Ż". Robiła wszystko, by ten cel zrealizować. Mogła liczyć na wsparcie swojego kuzyna - Macieja Janowskiego. Najpierw kibicowała jemu, a potem sama zaczęła ścigać się na żużlu.
Szmaj w końcu dopięła swego i zdała egzamin. Nastąpiło to 11 lipca 2013 roku i było to jej drugie podejście. Za pierwszym razem zaliczyła upadek, który sprawił, że oblała jazdę. Na opolskim torze miała sporo szczęścia. W jeździe indywidualnej osiągnęła czas 70,8 sekundy - lepszy o zaledwie 0,1 sek. od wyznaczonego przez komisję limitu.
Była pierwszą w Polsce
Zrealizowane marzenie sprawiło, że Szmaj postawiła sobie kolejne ambitne cele. W wywiadach powtarzała, że nie chce być maskotką w polskim żużlu. Chciała rywalizować na równi z mężczyznami. Ułatwić to miał podpisany kontrakt z ekstraligowym wtedy Falubazem Zielona Góra. Dla nastolatki otworzyły się drzwi do wielkiego żużla. Mogła z bliska podpatrywać największe gwiazdy, które wówczas ścigały się w zielonogórskim klubie.
ZOBACZ Fredrik Lindgren jasno wskazuje cel Motoru Lublin na sezon 2023!
- Mocno się denerwowałem, ale zdołałam pokonać stres. Dziękuję serdecznie rodzinie oraz innym ludziom, którzy mi pomogli. Spotkałam się z ogromną życzliwością. Wszyscy mnie dopingowali i wspierali. Jestem bardzo zadowolona. Spełniłam jedno z marzeń i przede mną kolejne, chyba jeszcze trudniejsze kroki - powiedziała po zdaniu licencji.
Falubaz kontraktując Klaudię Szmaj w 2013 roku, liczył chyba przede wszystkim na świetną reklamę. 17-latka, która właśnie zdała egzamin na certyfikat, przykuwała uwagę. Kuzynka Macieja Janowskiego, na dodatek ładna i zdolna, to było coś, co miało się przełożyć na częstsze pojawianie się zielonogórzan w mediach. W 2014 roku Klaudia wspólnie z legendą Falubazu Piotrem Protasiewiczem stworzyła wyjątkowy duet w Szkole Mistrzów LOTTO. Była w tym programie przez rok.
Maskotka Falubazu
Wtedy wszystko wyglądało pięknie. Jednak czas pokazał, że przenosiny do Falubazu nie okazały się dla niej strzałem w dizesiątkę. Szmaj chciała jeździć, choć proponowano jej inne role w żużlu. Prezentowanym poziomem była daleko za innymi juniorami z Zielonej Góry. Ona chciała jednak realizować swoje marzenia.
Po latach okazało się, że została maskotką Falubazu, czyli tym, kim nie chciała być nigdy. Zresztą "maskotka" to słowo, którego nienawidzi. - Prawda jest taka, że w wyniku pewnej afery, z dnia na dzień, zaczęłam być traktowana jak jakiś pachoł - mówiła.
Mowa o "żarcie" jaki miała usłyszeć od prezesa klubu, który sugerował jej małżeństwo z Aleksandrem Łoktajewem. Dzięki temu żużlowiec ten mógłby dostać polskie obywatelstwo i licencję.
- Przy całej grupie mężczyzn pan Robert Dowhan stwierdził, niby żartem, żebym wzięła ślub z zagranicznym zawodnikiem Falubazu. Wszyscy w śmiech, a ja z tej uroczystości wyszłam, bo zrobiło mi się bardzo przykro. Jakiś czas później klub ponowił propozycję - mówiła Szmaj.
Jest szczęśliwą mamą
Żużel to dla niej zamknięty etap. Okres spędzony w Falubazie wspomina miło i to pomimo wszystkich przykrości, jakie ją spotkały ze strony osób zarządzających. - Nie mogę powiedzieć, że to był błąd, bo wszystko zapowiadało się super. Pierwszy rok był bardzo fajny, widziałam możliwości. Dopiero po zmianie zarządu zaczęły się schody. Wtedy wybili mi żużel z głowy - wspominała.
Dziś Klaudia Szmaj jest szczęśliwą mamą. W zeszłym roku poinformowała swoich fanów w mediach społecznościowych o zajściu w ciążę. W sieci publikuje zresztą sporo zdjęć wraz ze swoim synkiem Stasiem.
Czytaj także:
Cieślak będzie komentował mecze ligowych rywali?! Jasne stanowisko Canal+
Puka do ekstraligowego składu Włókniarza. "Nie będę na sobie wywierał sztucznej presji" [WYWIAD]