Żużel. Od mistrzostwa świata dzielił go punkt. Natłok myśli pogrzebał jego szanse

Materiały prasowe / Na zdjęciu: żużlowiec podczas startu
Materiały prasowe / Na zdjęciu: żużlowiec podczas startu

Był kandydatem do złotego medalu Indywidualnych Mistrzostw Świata. Nigdy go nie zdobył, choć był od tytułu o krok. Jack Biggs, miłośnik podróży, który zginął na torze.

W tym artykule dowiesz się o:

Jack Biggs urodził się 21 marca 1922 roku. Pochodził z australijskiego Melbourne. Biggs wyróżniał się we własnym kraju, aż w końcu trafił do Anglii, gdzie ścigał się w lidze od 1947. Jego pierwszym klubem był londyński Harringay Racers. Tam spędził z przerwami sześć sezonów.

- Pochodził z Melbourne, tam się wychował na torze, który był łatwy do jazdy, duży i szybki, którzy mierzył 400 metrów długości. Biggs to kolejny zawodnik, który najlepszy czas miał już za sobą, gdy ja zaczynałem. Był starszy ode mnie ale bardzo uprzejmy - tłumaczy Ove Fundin, 5-krotny zwycięzca Indywidualnych Mistrzostw Świata.

Mistrz ze Szwecji zapamiętał go przede wszystkim jako pasjonata swojego auta. - Bardzo lubił podróże. Szczególnie jazdę swoim morrisem minorem. Wspólnie z żoną wybrał się w podróż z Anglii do Australii. Dużo mi opowiadał o tym, to było niesamowite. Jego żona i on byli dla mnie bardzo uprzejmi. Zaprosili mnie do siebie, co właściwie nie zdarzało się obcokrajowcom.

ZOBACZ Nicki Pedersen: Miałem oferty, ale nie chcę wracać do Grand Prix

Dzień, który miał należeć do niego

Australijczyk jak każdy żużlowiec ścigający się na wyspach brytyjskich pragnął znaleźć się w jednodniowym finale światowym na Wembley. W swoim pierwszym finale w 1950 roku zapłacił słoną cenę i zajął piętnaste miejsce. Rok później było już znacznie lepiej.

W 1951 eliminacje składały się z dziewięciu rund, które wyłoniły najlepszą szesnastkę. Jack Biggs okazał się w nich najlepszy, ogrywając m.in. Splita Watermana, Alana Hunta czy Freddiego Williamsa. Na dwunastym miejscu znalazł się Jack Young.

W finale na Wembley Jack Biggs potwierdził, że był w życiowej formie. Wygrał wszystkie cztery wyścigi i do złota potrzebował zaledwie… punktu. Z relacji osób, które widziały tamten finał można było wywnioskować, że Biggsa opanowały myśli, które doprowadziły go do upadku. Pragnienie zdobycia jednego punktu nie dawały mu spokoju, w dodatku bał się, że jakiś czas temu odniesiona kontuzja pleców mu w tym przeszkodzi. Kandydat do złota nie wytrzymał presji.

Australijczyk w ostatnim starcie kompletnie zawiódł i okazał się gorszy od Watermana, Auba Lawsona i Williamsa. Biggs zamiast cieszyć się ze złota… musiał stanąć do barażu z Watermanem i Youngiem. Wszyscy mieli po 12 punktów. Tam najlepszy okazał się Jack Young… zwycięzca eliminacji Biggs przegrał z zawodnikiem… z drugiej ligi. Young, słynący z wyluzowania nie miał problemu, by wygrać z Biggsem i wyprzedził obu rywali.

W cieniu swojego sukcesu.

Biggs wystartował jeszcze dwa razy w finale IMŚ. Jednak, w żadnym z nich nie odegrał kluczowej roli. W Wielkiej Brytanii ścigał się od późnych lat 40-tych do 1970 roku. Reprezentował barwy m.in. Harringay Racers, Odsal Boomerangs, Poole Pirates czy Coventry Bees. Potrafił się poświęcić dla swojej drużyny. Jednego razu postanowił jechać z połamanymi żebrami, a żeby sobie ułatwić sprawę... pożyczył gorset od swojej żony. Ostatnie cztery lata spędził w Hackney Hawks.

- Zajął trzecie miejsce w światowym finale, ale nigdy nie pokazał tak wysokiego poziomu, który prezentował, co na pewno jest zaskakujące. Nadal był solidnym zawodnikiem ligowym, ale czegoś mu zabrakło. Być może były to nerwy - tłumaczy 5-krotny IMŚ ze Szwecji.

8 grudnia 1972 roku zginął w wypadku na torze Bendigo Golden City Speedway. Z opowiadanych faktów wynika, że Jack Biggs upadł i został potrącony przez początkującego żużlowca. Pomoc dla niego nadeszła za późno. Żył 50 lat.

Zaciekawił cię artykuł? Lubisz historię żużla? Zajrzyj TUTAJ

Zobacz także:
Żużel. Betard Sparta zaprezentowała skład na rozgrywki U-24 Ekstraligi
Żużel. Miał dogadany kontrakt w Kolejarzu Opole, ale trafił do Apatora. Tłumaczy powody [WYWIAD]

Komentarze (0)